LEON KRZYSZKOWSKI

Dnia 8 stycznia 1946 r. w Radomiu Sędzia Śledczy II rejonu Sądu Okręgowego w Radomiu z siedzibą w Radomiu, w osobie Sędziego Kazimierza Borysa, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Leon Krzyszkowski
Wiek 76 lat
Imiona rodziców Łukasz i Antonina
Miejsce zamieszkania Firlej, gm. Wielogóra
Zajęcie felczer weterynarz
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

W kwietniu 1940 roku zaczęły często kursować kryte samochody ciężarowe od strony Radomia w kierunku piasków Firleja. Najczęściej działo się to w porze popołudniowej. Od strony piasków, dokąd jeździły te samochody, dawały się później słyszeć odgłosy strzałów i krzyk ludzi. Widoczne było, że na piaskach odbywają się rozstrzeliwania.

Egzekucje powtarzały się stale, prawie codziennie, przez cały okres niemieckiej okupacji. Tygodniowo wywożono kilkanaście samochodów do Firleja z ludźmi przeznaczonymi na śmierć.

Świadkiem egzekucji nie byłem i nie wiem, w jaki sposób ludzi tracono. Sądząc jednak po odgłosie strzałów, dochodzę do wniosku, że skazanych rozstrzeliwano z karabinów maszynowych.

Jesienią 1943 roku wysiedlono mieszkańców Firleja i Wincentowa, których domy znajdowały się w pobliżu miejsca egzekucji. Po ich wysiedleniu rozpoczęło się palenie ciał, a miejsce, gdzie to robiono, było osłonięte słomianymi matami. Nie wiem, czy zwłoki palono w jednym punkcie, czy też takich punktów było więcej. Palono dzień i noc. Z daleka widać było dym i ogień i czuć było woń spalonego ciała. To skończyło się na wiosnę 1944 roku. W tym czasie również odbywały się egzekucje.

Po okresie palenia znów wywożono skazanych na piaski i tam ich rozstrzeliwano. Nie palono już zwłok.

Egzekucje odbywały się aż do ostatnich dni przed wkroczeniem Armii Czerwonej.

Opierając się na swoich spostrzeżeniach, jestem zdania, że w Firleju zginęło kilka tysięcy ludzi. Skąd oni pochodzili, w szczególności czy tylko z Radomia, nie wiem. Wiem, że przywożono ich od strony miasta, przypuszczam zatem, że tuż przez śmiercią więziono ich w radomskim więzieniu.

Odczytano.