Dnia 23 października 1946 r. w Krakowie sędzia Jan Sehn, członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchał niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:
Nazywam się Michał Weichert, doktor praw i literatury, urodzony 5 maja 1890 w Starym Mieście, powiat Podhajce, religii mojżeszowej, narodowości żydowskiej, przynależności państwowej polskiej, zamieszkały w Krakowie, ul. Gertrudy 23.
2 września 1939 powstała w Warszawie komisja koordynacyjna żydowskich stowarzyszeń opiekuńczych i społecznych przy Stołecznym Komitecie Samopomocy Społecznej. Z początkiem roku 1940 instytucja ta usamodzielniła się, przyjmując nazwę: Żydowska Samopomoc Społeczna.
W dniu 10 stycznia 1940 roku objąłem stanowisko przewodniczącego tej instytucji, do tego czasu byłem wiceprzewodniczącym, a stanowisko przewodniczącego zajmował Leon Neustadt, dyrektor amerykańskiego Jointu. Przewodniczącym Żydowskiej Samopomocy Społecznej byłem do końca okupacji. 29 maja 1940 okupant zatwierdził statuty i regulaminy Naczelnej Rady Opiekuńczej, w skład której weszła również Żydowska Samopomoc Społeczna. W tym stadium stało na czele Żydowskiej Samopomocy Społecznej prezydium złożone z siedmiu członków, które wybrało mnie na swego przewodniczącego. Wybór ten był corocznie powtarzany. Siedzibą prezydium był Kraków, w miastach wydzielonych posiadała Żydowska Samopomoc Społeczna komitety miejskie, w innych miastach, będących siedzibą starostw powiatowych – komitety powiatowe, a w mniejszych miejscowościach – delegatury. W miastach dystryktowych pracowali doradcy.
Do statutowego zakresu działania Żydowskiej Samopomocy Społecznej należała centralizacja opieki społecznej nad ludnością żydowską Generalnego Gubernatorstwa.
Ponieważ była to jedyna centralna reprezentacja tej ludności, przeto musieliśmy z konieczności interweniować u władz okupacyjnych we wszystkich sprawach dotyczących ludności żydowskiej, zawsze pod pretekstem interesów opieki społecznej. Interweniowaliśmy, tzn. ja jako przewodniczący prezydium i członkowie prezydium, nie tylko u okupacyjnych władz centralnych w Krakowie, ale także na żądanie naszych placówek poza krakowskich u władz lokalnych. W związku z tym interweniowałem również co najmniej raz w miesiącu u dystryktowych i miejskich władz niemieckich w Warszawie, gdzie mieszkałem do lipca 1940. Do tego czasu interweniowałem u warszawskich władz zależnie od potrzeb, nieraz dwa, trzy razy w tygodniu.
Ani z Fischerem, ani z Leistem nigdy osobiście nie zetknąłem się. Referentami tzw. gubernatora dystryktu byli w urzędzie dystryktu warszawskiego dla spraw opieki społecznej: Ordensjunker Massing gdzieś do połowy 1940, po jego odejściu Pfligner, a po nim adwokat Auerswald, późniejszy komisarz mieszkaniowy dzielnicy żydowskiej. W niemieckim zarządzie Warszawy był referentem opieki społecznej dr Ilg, a po jego odejściu w pierwszych miesiącach roku 1940, Bohlenbach. W zarządzie miejskim Warszawy stykałem się ponadto z szefami wydziału aprowizacyjnego, które to stanowisko zajmowali najpierw inż. Haas, a następnie dr Bauer. Z ramienia prezydium Żydowskiej Samopomocy Społecznej mieszkali stale w Warszawie i działali tam: wiceprzewodniczący prezydium Józef Jaszuński oraz członek prezydium i doradca na dystrykt warszawski, adwokat dr Gustaw Wielikowski. Przewodniczącym warszawskiej Rady Żydowskiej (Judenrat) był inż. Adam Czerniaków.
Z uwagi na liczbę Żydów, która dochodziła do około pół miliona, zamieszkałych w Warszawie, sprawy tego miasta wysuwały się na czoło zagadnień Żydowskiej Samopomocy Społecznej. O sprawach tych dowiadywałem się i poznawałem je z mych osobistych obserwacji, a ponadto informowali mnie o nich stale członkowie prezydium Jaszuński i Wielikowski, z którymi rozmawiałem prawie codziennie telefonicznie, oraz Czerniaków.
Od 31 października 1939 do końca okupacji szefem dystryktu warszawskiego był dr Ludwig Fischer, Hauptamtsleiter, Stabsleiter des Reichsrechtsamtes der NSDAP, SA-Brigadeführer, M.d.R. (Mitglied des Reichstages). Do 20 marca 1940 na czele miasta Warszawy stał Stadtprasidentdr Dengel.
Zarządzeniem z dnia 26 marca 1940 roku objął Fischer osobiście również zarząd miasta Warszawy, zastrzegając dla siebie wyraźnie funkcje Stadthauptmanna tego miasta. Zastępcą swym mianował wówczas Fischer SA-Oberführera dr. Leista, który w tym charakterze nosił tytuł pełnomocnika szefa dystryktu dla miasta Warszawy (Beauftragter des Distriktschefs fur die Stadt Warschau). Stan ten pozostał niezmieniony aż do końca okupacji. Po wkroczeniu wojsk niemieckich gestapo powołało we wszystkich miastach rady starszych (Altesten Rat), które miały dostarczać każdą żądaną ilość sił roboczych oraz wszelkiego rodzaju przedmiotów – jak towarów, urządzeń, pościeli itp., oczywiście jedno i drugie bezpłatnie.
Rady starszych przemianowane zostały zarządzeniem Franka z 28 listopada 1939 na rady żydowskie (Judenrat), przy czym w zarządzeniu tym zaznaczono wyraźnie, że zadaniem tych instytucji jest przyjmowanie rozkazów władz niemieckich (§5). Ponieważ z żądaniami świadczeń zwracały się do rad żydowskich, oprócz gestapo, również wszystkie władze wojskowe i cywilne, a w wielu wypadkach firmy niemieckie i poszczególni Niemcy, w wypadku zaś niemożności świadczenia wyłapywali ludność żydowską po ulicach albo z domów, grabili mienie żydowskie i maltretowali przy tym ludność żydowską, przeto postanowiliśmy interweniować w tej sprawie u władz centralnych niemieckich w Krakowie.
W dniu 14 marca 1940 odbyła się u naczelnika wydziału ludnościowego i opieki społecznej w rządzie Generalnego Gubernatorstwa dr. Arlta konferencja, w której prócz mnie wzięli udział przedstawiciel amerykańskiego Jointu i czterech członków rady żydowskiej w Warszawie z inż. Czerniakowem na czele. Na konferencji tej przedstawił Czerniaków stosunki panujące w Warszawie, podkreślając stan bezprawia tam panujący. W wyniku tej konferencji wydane zostały zarządzenia z dnia 25 kwietnia 1940 i 7 czerwca 1940, którymi poddano Judenraty starostom powiatowym, a w miastach wydzielonych starostom miejskim. Oba te zarządzenia ubrano w formę przepisów wykonawczych do rozporządzenia z 28 listopada 1939 o utworzeniu rad żydowskich. Tak więc z dniem 7 czerwca 1940 Fischer, jako warszawski starosta miejski, i Leist, jako jego pełnomocnik dla miasta Warszawy, objęli również władzę nad warszawską radą żydowską.
Już w pierwszej połowie 1940 roku wydał warszawski urząd zatrudnienia (Arbeitsamt) polecenie natychmiastowego zwolnienia wszystkich pracowników narodowości żydowskiej, zatrudnionych w przedsiębiorstwach nie tylko zarządzanych powierniczo, ale także w takich, które były własnością Żydów i zarządzane przez Żydów. W sprawie tej zwróciliśmy się do Arlta podaniem z dnia 28 czerwca 1940, które nie odniosło żadnego skutku.
W tym samym czasie, a więc już w pierwszej połowie 1940, nakazał szef dystryktu warszawskiego warszawskiej radzie adwokackiej skreślenie z listy wszystkich adwokatów pochodzenia żydowskiego. W sprawie tej interweniowali przedstawiciele warszawskiej rady adwokackiej z dziekanem Nowodworskim na czele u miejscowych władz niemieckich. Za interwencję tę, która nie odniosła żadnego skutku, adwokat Nowodworski i inni, których nazwisk nie pamiętam, zostali zaaresztowani i wysłani do obozu koncentracyjnego, skąd nie wrócili.
W swoim sprawozdaniu sytuacyjnym z marca 1940 Fischer wymienia ten fakt, podkreślając że adwokaci polscy dostali zasłużoną nauczkę za mieszanie się do nie swoich spraw.
Również jeszcze w pierwszej połowie 1940 warszawska izba zdrowia (Gesundheitskammer) zabroniła wykonywania praktyki lekarskiej przez lekarzy Żydów względem ludności nie żydowskiej. Od tego czasu nie wolno było lekarzom Żydom leczyć nie-Żydów. Jednocześnie usunięto lekarzy żydowskich z ubezpieczalni społecznych, a z wszystkich urzędów państwowych i samorządowych pracowników pochodzenia żydowskiego oraz odebrano zarząd domów około 10 tysiącom administratorów żydowskich w Warszawie.
W dniu 13 marca 1940 roku zainscenizowali Niemcy w Warszawie napady na Żydów, pokazując sceny i fragmenty napadów gawiedzi na przechodniów żydowskich. Na skutek naszej energicznej interwencji w tej sprawie u Arlta ekscesy momentalnie ustały. Było to dla nas wszystkich dowodem, że ekscesy inscenizowane były przez Niemców, którzy chcieli uzyskać fotografie. Powiedzieliśmy to zresztą wyraźnie Arltowi.
Również w roku 1940 sfotografowali Niemcy w Warszawie grupę Żydów nad otwartym grobem na cmentarzu żydowskim. Jeden z Żydów wskazywał palcem na grób. Drugiego zdjęcia dokonano wówczas w lokalu Rady Żydowskiej, gdzie sfotografowano Żyda stojącego przed Niemcem i Jaszuńskiego. Oba te zdjęcia ukazały się w ilustrowanej gazecie niemieckiej (tytułu nie pamiętam). Miałem ten numer w ręku, z objaśnieniem, że Żydzi wskazują miejsca ukrycia broni, a na zdjęciu drugim Niemiec przesłuchuje Żyda przy udziale Jaszuńskiego jako tłumacza.
W swym drugim sprawozdaniu o działalności władz dystryktu warszawskiego w roku 1940 podaje Fischer, że wyrzucono z mieszkań ponad 250 rodzin żydowskich, a mieszkania oddano volksdeutschom.
W lipcu 1940 ukazało się zarządzenie generalnego gubernatora o rozwiązaniu wszystkich związków i stowarzyszeń na terenie całego Generalnego Gubernatorstwa. Wspólnie z Radą Opiekuńczą interweniowaliśmy wówczas w wydziale głównym spraw wewnętrznych (oddział ludności i opieki społecznej), na skutek czego wydział ten wydał zarządzenie wstrzymujące wykonanie rozporządzenia Franka w odniesieniu do instytucji opiekuńczych. Mimo tego okólnika wydziału głównego spraw wewnętrznych szef dystryktu warszawskiego zarządził zamknięcie kont Towarzystwa Ochrony Zdrowia (TOZ), szkoły pielęgniarek w Warszawie i warszawskiego domu starców, uniemożliwiając w ten sposób dalszą działalność tych stowarzyszeń. W sprawie tej skierowaliśmy do szefa dystryktu warszawskiego pismo z dnia 1 października 1940, które pozostało bez odpowiedzi i nie wywarło żadnego skutku. Do października 1940 warszawski komitet opiekuńczy miejski Żydowskiej Samopomocy Społecznej otrzymywał przydziały środków żywnościowych dla zakładów opiekuńczych, prowadzonych przez komitet. Z dniem 1 października 1940 r. przydziały te zostały wstrzymane. Zakłady polskie otrzymywały przydziały w dalszym ciągu. W związku z tym zwróciła się Żydowska Samopomoc Społeczna pismem z dnia 7 października 1940 do pełnomocnika szefa dystryktu dla miasta Warszawy z prośbą o przywrócenie przydziałów. Pismem z 16 października 1940 podpisanym przez Massinga podanie to załatwione zostało odmownie, wobec czego prezydium Żydowskiej Samopomocy Społecznej wniosło w tej sprawie podanie z 24 października 1940 do oddziału spraw ludnościowych i opieki społecznej w rządzie Generalnego Gubernatorstwa. Sprawa ta ciągnęła się przez szereg miesięcy i załatwiona została dopiero w roku 1941 w ten sposób, że na rzecz zarządzanych przez Żydowską Samopomoc Społeczną instytucji opiekuńczych zabrano 10 proc. przydziałów, które ludność żydowska miała otrzymywać na kartki żywnościowe.
Zaznaczam, że te przydziały kartkowe były dla ludności żydowskiej znacznie mniejsze niż dla ludności polskiej. Polacy otrzymywali np. 4550 g chleba miesięcznie, a Żydzi 3250 g. Nawet tych mniejszych przydziałów nie wydawano ludności żydowskiej w pełnych racjach. I tak np. według dokładnych danych zestawionych przez Jaszuńskiego otrzymała ludność żydowska Warszawy w okresie od grudnia 1940 do marca 1941 tylko 3 354 300 kg mąki na chleb i 236 150 kg cukru, podczas gdy według wydanych Żydom warszawskim kartek żywnościowych na ten okres otrzymać oni powinni 5 200537 kg mąki i 517804 kg cukru. Z dniem 1 lipca 1940 warszawski zarząd miejski wprowadził pobieranie na cele opieki społecznej opłaty 5-groszowej od każdego biletu tramwajowego, a z dniem 2 sierpnia 1940 specjalnego dodatku procentowego od opłaty za gaz i prąd elektryczny. Z opłat tych inkasował zarząd miejski miesięcznie 1550 tys. zł, z czego wypłacał miejskiemu komitetowi opiekuńczemu RGO w Warszawie milion zł, a komitetowi ukraińskiemu 30 tys. zł. Komitet opiekuńczy miejski Żydowskiej Samopomocy Społecznej w Warszawie nic nie otrzymywał. W sprawie tej interweniowałem osobiście i przez Naczelną Radę Opiekuńczą zarówno u władz miejskich, jak i dystryktowych i centralnych, ale bezskutecznie. Sprawa utknęła u władz warszawskich, mimo że wydział ludnościowy rządu polecił na skutek naszych starań przypadający na Żydów udział komitetowi warszawskiemu wypłacić. Pierwsze polecenie zawarte było w piśmie z dnia 13 lipca 1940, a drugie nastąpiło 19 lipca 1940 telegraficznie.
Rozporządzeniem z 27 lipca 1940 wprowadził Frank w Generalnym Gubernatorstwie tzw. daninę od mieszkańców, z której dochody przeznaczone miały być według treści rozporządzenia w pierwszym rzędzie na cele opieki społecznej. Na skutek zabiegów prezydium Żydowskiej Samopomocy Społecznej wydział ludnościowy w rządzie wydał okólnik z dnia 31 stycznia 1941, według treści którego starostowie rozdzielać mieli wpływy z daniny między polskie i żydowskie komitety opiekuńcze w stosunku procentowym ilości ludności polskiej i żydowskiej. Rozdział taki miał obowiązywać z mocą wsteczną od 1 kwietnia 1940.
Wszelkie starania o wypłatę udziału przypadającego na ludność żydowską Warszawy pozostały bez skutku, mimo że w innych miejscowościach starostowie wypłacali komitetom żydowskim przypadające z obrachunku kwoty, względnie kwoty mniejsze, ustalone według uznania danego starosty. Okólnikami z 23 grudnia 1940 i 12 lutego 1941 zarządził wydział ludnościowy w rządzie Generalnego Gubernatorstwa, że składki gminne opłacane przez firmy zarządzane powierniczo względnie komisarycznie wypłacane mają być żydowskim instytucjom opieki społecznej.
Mimo starań przedstawicieli komitetów żydowskich i prezydium ŻSS warszawski zarząd miejski żadnej sumy z tego tytułu komitetowi nie wypłacił. Na naszą prośbę o pomoc dla wysiedleńców oświadczono nam w wydziale ludnościowym rządu, że starostowie i szefowie dystryktów otrzymali na ten cel wielomilionową sumę. Treść tego oświadczenia zakomunikowaliśmy naszym placówkom terenowym. Placówka warszawska nie otrzymała ani grosza mimo wielokrotnych zabiegów. W innych miejscowościach otrzymaliśmy z tych funduszów kilkakrotnie różne sumy. Na skutek mego przedstawienia i po spowodowanej przeze mnie wizytacji warszawskich schronisk wysiedleńczych przez funkcjonariuszy wydziału ludnościowego, wydział ten przyznał dla Warszawy jednorazowy zasiłek w wysokości 200 tys. zł.
Koncentrowani w Warszawie wysiedleńcy z terenu dystryktu warszawskiego przybywali ogołoceni z wszelkiego dobytku, wygłodzeni i obdarci. Z dalszych okręgów, a zwłaszcza z ziem wcielonych do Rzeszy, zwożono do Warszawy Żydów transportami kolejowymi, które były zawsze długo w drodze, przybywały ze znacznym opóźnieniem, tak że, zwłaszcza w okresie zimowym 1940/41, w wagonach było bardzo dużo trupów. Stan ten znany był oczywiście niemieckim władzom w Warszawie, mimo to należnych komitetom opiekuńczym funduszów na pomoc wysiedlonym nie wypłacano.
W połowie roku 1940 zaczęto wywozić z Warszawy ludność żydowską do obozów, zorganizowanych w dystrykcie warszawskim i w lubelskim. Akcją tą kierował warszawski urząd pracy, a kontyngentu ludzi dostarczała na polecenie urzędu pracy Rada Żydowska. Na pierwsze wezwanie zgłosiło się około 800 ludzi ochotniczo. Sądzono początkowo, że chodzi istotnie o pracę.
W rzeczywistości w obozach tych nie zatrudniano Żydów. Przebywali oni w strasznych warunkach, najczęściej brak było nawet baraków, nie mówiąc o jakichkolwiek urządzeniach sanitarnych. Obozy zarządzane były przez warszawski urząd pracy. Straż pełnili przeważnie Ukraińcy, którzy znęcali się nad osadzonymi. Na skutek ciężkich, nieludzkich warunków, w jakich umieszczono Żydów w tych obozach, część z nich wyginęła, a reszta po utracie sił i zdrowia powracała bez jakichkolwiek środków jako kaleki.
W sprawie tej interweniowaliśmy wielokrotnie, zarówno u władz dystryktowych warszawskich, jak i w wydziale ludnościowym rządu. Interwencje u władz warszawskich nie odniosły żadnego skutku, mimo że przedstawiciel warszawskiego urzędu pracy w obecności członków prezydium ZSS Wielikowskiego i Zabłodowskiego wizytował te obozy i widział, jakie panują w nich stosunki. Na podstawie przesłuchania wielu osób dowiedział się również o sposobie traktowania Żydów żyjących w obozie. Obozy też zlikwidowane zostały na zarządzenie wydziału ludnościowego rządu z wyjątkiem obozów w Końskiej Woli [Końskowoli] i w Łęcznej. W roku 1940 przeszło przez te obozy, zorganizowane i prowadzone przez warszawski urząd zatrudnienia, około 20 tys. Żydów z Warszawy.
17 października 1940 roku opublikowane zostało w „Nowym Kurierze Warszawskim” zarządzenie Fischera o utworzeniu w Warszawie żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej. Zarządzenie to datowane było na 2 października 1940. Zgodnie z jego treścią teren żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej obejmować miał 4,6 proc. obszaru Warszawy i na tej powierzchni znaleźć miało pomieszczenie 37,7 proc. ludności miasta, przy czym według obliczeń naszych gęstość zaludnienia byłaby przeszło 10-krotnie większa niż w pozostałych częściach miasta.
Ludność żydowska w liczbie ponad 100 tys. przenieść się miała do nowoutworzonej dzielnicy do 31 października 1940 roku. W tym samym czasie opuścić miało obszar zajęty na żydowską dzielnicę mieszkaniową początkowo 120 tys. Polaków, a później, po kilkakrotnych zmianach granic getta, ponad 60 tys. Zarządzenie to powtórzone zostało 18 października 1940 w części urzędowej „Warschauer Zeitung”, gdzie podpisane było przez Leista. Ludności polskiej wysiedlanej z getta zabrać wolno było cały swój dobytek, Żydzi przesiedlani do getta zabrać mogli tylko bieliznę pościelową i bagaż ręczny. Akcją przesiedleńczą kierował Reichsamtsleiter Schon, kierownik wydziału przesiedlenia (Umsiedlung) w urzędzie szefa dystryktu, który urzędował w pałacu Brühla.
Przez cały czas akcji przesiedleńczej ukazywały się w prasie i podawane były do wiadomości przez głośniki najrozmaitsze sprzeczne wiadomości i zarządzenia co do wielkości getta oraz co do kategorii Polaków, którzy mogą pozostać w getcie, względnie muszą obszar zajęty pod getto opuścić. Na skutek tych wiadomości panował chaos i niepewność, zarówno wśród Żydów, jak i wśród Polaków. Jedni i drudzy zwlekali z przesiedleniem, gdyż niektórzy z tych, którzy wcześniej przesiedlili się do getta, musieli kilkakrotnie zmieniać mieszkanie.
W okresie tym prezydium ŻSS złożyło w wydziale ludnościowym rządu 11 memoriałów, w wyniku których uzyskaliśmy odroczenie terminu końcowego przesiedlenia do 15 listopada 1940, powiększenie obszaru żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej o tzw. małe getto oraz pozostawienie poza gettem do późniejszego przesiedlenia żydowskich instytucji opiekuńczych.
Działalność prezydium i nasze interwencje u władz rządowych w Krakowie były jedyną drogą, która w sprawie tej Żydom pozostała, ponieważ Schon ani też żadne władze warszawskie w tych sprawach ani Czerniakowa, ani też nikogo innego spośród Żydów nie przyjmowały. W toku całej akcji podkreślali Niemcy, że przesiedlenie dotyczy tylko mieszkań, a sprawa przeniesienia przedsiębiorstw żydowskich istniejących poza gettem zostanie później odrębnie uregulowana.
Rano 16 listopada 1940 roku getto zostało zamknięte, otoczone łańcuchem straży policyjnej i nikt nie mógł wydostać się poza jego granice. Wszelkie interwencje Czerniakowa, w szczególności zaś apele o wypuszczenie do przedsiębiorstw położonych poza terenem getta ich właścicieli oraz do placówek niemieckich zatrudnionych tam Żydów pozostały bez rezultatu. W sprawie tej interweniowali również kierownicy i właściciele placówek niemieckich, zatrudniających Żydów. I te interwencje pozostały bez rezultatu.
Na skutek tego zarządzenia przymusowej likwidacji uległy około cztery tysiące żydowskich przedsiębiorstw poza gettem, a kilkanaście tysięcy Żydów utraciło pracę. Rozporządzeniem z 19 kwietnia 1941 przekazał Frank gubernatorowi dystryktu warszawskiego kwestię uregulowania wszystkich spraw, dotyczących żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej w Warszawie, upoważniając go do wydawania zarządzeń w tej sprawie oraz do powołania komisarza dla żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej. Według treści § 2 tego rozporządzenia komisarz dla żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej w Warszawie podlegał bezpośrednio szefowi dystryktu.
Trzema zarządzeniami z 14 maja 1941, ogłoszonymi w Dzienniku Urzędowym (Amtlicher Anzeiger) oraz w Dzienniku Urzędowym dystryktu (Amtsblatt) utworzył Fischer jako szef dystryktu warszawskiego placówkę transferu (Transferstelle), zamianował adwokata Auerswalda komisarzem dla żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej w Warszawie oraz przelał uprawnienia burmistrza na przewodniczącego Rady Żydowskiej.
Zadaniem placówki transferu było popieranie i kontrolowanie wszelkich obrotów gospodarczych między gettem a światem zewnętrznym. Od obrotów tych pobierała ona początkowo prowizję w wysokości 10 proc., która uległa później na skutek naszych interwencji w rządzie obniżce do 2 proc. i 5 proc., w zależności od rodzaju towaru. Wyładowanie i przeładowanie towarów w obrocie między gettem a światem zewnętrznym następowało na specjalnym placu przeładunkowym (Umschlagplatz) przy ul. Stawki. Obrót pieniężny przechodzić miał przez utworzony specjalnie bank. Placówka transferu, na czele której stał najpierw Palfinger, a po jego odejściu dr Bischoff, nie ograniczyła się tylko do statutowych jej funkcji, ale kompetencję swą starała się rozciągnąć na całe życie w getcie.
Doszło do tego, że placówka transferu zabroniła przebywającym w getcie członkom prezydium ŻSS wyjazdu do Krakowa, mimo zaproszenia wystosowanego przez wydział ludnościowy rządu, usiłowała włączyć do podlegającej sobie Rady Żydowskiej komitet opiekuńczy miejski oraz konfiskowała dary zagraniczne, a przede wszystkim produkty wartościowe jak szynka czy bekon, oraz herbatę i kawę, mimo iż paczki te nadchodziły za pośrednictwem niemieckiego Czerwonego Krzyża. We wszystkich tych sprawach interweniowaliśmy u władz rządowych w Krakowie i zdołaliśmy zakusy placówki transferu sparaliżować.
W ogóle instytucja ta robiła jak największe trudności w zaopatrywaniu getta, do którego przez szereg tygodni nie przepuszczała ziemniaków, chleba. W pewnym okresie nie wydawano w getcie przez trzy tygodnie chleba na kartki. Wypadki niewydawania chleba powtarzały się. Placówka transferu przerodziła się w praktyce w narzędzie ekonomicznego i biologicznego niszczenia Żydów zamkniętych w getcie. Przebywali tam nie tylko Żydzi osadzeni w czasie akcji przesiedleńczej przy zakładaniu getta, ale także zwożono ich z całego dystryktu warszawskiego, a kilku transportami także Żydów wysiedlonych z Rzeszy.
Przy największym zagęszczeniu mieszkało w getcie ponad pół miliona Żydów. Stłoczoną w tych granicach ludność rabowano przez konfiskatę maszyn i towarów, wyciągano od niej na zakup żywności wszelkie oszczędności i przedmioty wartościowe, nie zaopatrywano jej w żywność w potrzebnej do utrzymania zdrowia ilości, nie uczyniono nic, by zapobiec epidemiom, a wprost przeciwnie – utrudniano żydowskim instytucjom sanitarnym zwalczanie zarazy, przede wszystkim tyfusu.
Stworzone w getcie i sfinansowane przez Żydów przedsiębiorstwa nie dawały podstawy utrzymania nawet dla ludzi tam pracujących, ponieważ nie dawano im zamówień. Przykładem tego fakt, że do 8 kwietnia 1941 przedsiębiorstwa te, w których pracować miało od 80 do 90 tys. ludzi, otrzymały zamówienia na 10 tys. skrzyń dla monopolu spirytusowego, 10 tys. zabawek i 3 tys. czapek.
W wyniku tych warunków higienicznych, sanitarnych i na skutek systematycznego ubożenia ludności wzrastała nędza, głód, śmiertelność i szerzyły się choroby epidemiczne. Według danych Rady Żydowskiej jej wydział cmentarny przeprowadzał w latach 1941 i 1942 od 895 do 5560 pogrzebów miesięcznie. Posiadam dokładne dane dla całego roku 1941 i połowy 1942. Prezydium ŻSS komunikowało te liczby każdego tygodnia wydziałowi gospodarczemu w rządzie GG w związku z zabiegami o uzyskanie zamówień dla rzemieślników zatrudnionych w getcie.
W dniu 15 października 1941 ukazało się tzw. trzecie rozporządzenie Franka o ograniczeniu pobytu w GG, które wprowadziło karę śmierci za opuszczenie getta. Tylko w nielicznych wypadkach przeprowadzano przeciwko winnym przekroczenia tego rozporządzenia postępowanie sądowe, w większości wypadków policja strzelała na miejscu. Najczęściej padały ofiarą dzieci, które w poszukiwaniu żywności opuszczały getto. Z początkiem 1942 udało się Czerniakowowi uzyskać od władz dystryktowych zwolnienie kilkuset aresztowanych Żydów, którym groziła kara śmierci za opuszczenie getta [w zamian] za 1200 nowych kożuchów dostarczonych szefowi dystryktu dla armii niemieckiej.
W celu ostatecznego biologicznego wyniszczenia ludności żydowskiej stłoczonej w getcie warszawskim zaczęto w lipcu 1942 wywozić najpierw dzieci, później starców i niezdolnych do pracy, a po paru dniach wszystkich Żydów bez względu na wiek, płeć i stan zdrowia. Pierwsze ogłoszenie o wysiedleniu ukazało się 22 lipca 1942 i przewidywało ten właśnie dzień, jako pierwszy dzień wysiedleń. Zaznaczam, iż stało się to wbrew wyraźnym i powtarzanym zapewnieniom, zarówno władz centralnych w Krakowie, jak i władz dystryktowych w Warszawie, że getto warszawskie nie ulegnie likwidacji.
Najpierw wywożono po 6 tys. osób dziennie, ale już po kilku dniach liczba dzienna osiągnęła 10 tys. Kontyngentu dziennego dostarczać miała Rada Żydowska za pomocą służby porządkowej (Ordnungsdienst, OD). Początkowo nikt z Żydów nie orientował się, dokąd Niemcy skierowują transporty wysiedlonych z getta. Niemcy zapewniali nas, że ludzie ci jadą na wschód do pracy. Wkrótce [jednak] dowiedzieliśmy się, że ludzi tych wywożą do obozu w Treblince, gdzie mordują ich w komorach gazowych. Z opublikowanych obecnie wydawnictw wynika, że komory gazowe Treblinki uruchomione zostały 23 lipca 1942, a więc następnego dnia po pierwszym wysiedleniu z getta warszawskiego. W związku z tą akcją wysiedleńczą popełnił samobójstwo przewodniczący Rady Żydowskiej Czerniaków.
Akcja wysiedlania trwała do października 1942. Jak wielu Żydów wywieziono w tym czasie, nie mogę dokładnie określić. Zdaniem moim liczba ta wynosi w każdym razie ponad 300 tys. Pozostałych w getcie Żydów skoszarowano w blokach zamkniętych. Byli to przede wszystkim pracownicy firm pracujących dla wojska, Toebbens i Schultz. Pozostała również część pracowników Rady Żydowskiej i służby porządkowej. Do likwidacji tej resztki przystąpili Niemcy w kwietniu 1943, wywożąc pracowników Toebbensa do Poniatowej, a firmy Schultz – do Trawnik.
W czasie tej akcji i w związku z nią wybuchło powstanie w getcie warszawskim, które zlikwidowano ostatecznie 16 maja 1943 roku. W czasie powstania zginęło kilkadziesiąt tysięcy Żydów. O przebiegu tej akcji informował mnie następca Arlta, Weirauch, który powiedział mi między innymi, że Fischer składał sprawozdania o przebiegu powstania Frankowi względnie Bühlerowi. Niemcy zapewniali Żydów wysiedlanych do Poniatowej i Trawnik, że to jest jedyny sposób utrzymania się przy życiu, ponieważ w obu tych miejscowościach znajdują się przedsiębiorstwa pracujące dla armii niemieckiej. Mimo tych zapewnień wszyscy tam przewiezieni zostali rozstrzelani na miejscu w październiku lub listopadzie 1943.
Zdaniem moim okupant niemiecki realizował na terenie Warszawy część z góry postanowionego planu biologicznego wyniszczenia ludności okupowanych obszarów, celem stworzenia przestrzeni życiowej dla kolonizacji niemieckiej. Plan ten ujawniony został w okólniku szefa policji bezpieczeństwa Heidricha z 21 września 1939 do szefów grup operacyjnych policji bezpieczeństwa na zajętych przez Niemców obszarach wschodnich. Dokument ten znajduje się w aktach procesu norymberskiego. W tych ramach miejscowe władze miały swobodę działania w ustaleniu terminu, nasilenia, tempa i sposobów przeprowadzenia [akcji] likwidacji ludności żydowskiej.
Fischer i Leist kierowali tą akcją na terenie Warszawy i dystryktu warszawskiego wyłącznie do 22 lipca 1942 roku i są za akcję tę odpowiedzialni. Od 22 lipca 1942 akcją wysiedleńczą kierował specjalny sztab wysiedleńczy z siedzibą przy ul. Żelaznej 93.
W jakim stosunku zależności od Fischera względnie Leista pozostawał ten sztab, nie wiem.
Protokół odczytano. Na tym czynność i protokół niniejszy zakończono.