ADAM RATAJ

Plutonowy Adam Rataj, 6 Batalion Czołgów „Dzieci Lwowskich”.

Zostałem wzięty do niewoli w Łucku 21 września 1939 roku, po czym zostałem odtransportowany do miasta Nowogród Wołyński (na terenie sowieckim).

Pracowałem w przymusowych obozach pracy dla jeńców wojennych w miejscowości Karakubstroj (Zagłębie Donieckie) i następnie w 24 wojennym obozie 3 kolumny (tak zwany 24 łagpunkt, 3 kołonna) w miejscowości Uchta, ASRR Komi.

„Podróż” z Zagłębia Donieckiego na północ Rosji, to jest od stacji kolejowej Stalino do stacji Kotłas – wagony zakratowane, szczelnie zamknięte. W wagonie towarowym 15-tonowym mieściło się 70 osób. Zupełny brak powietrza. Wyżywienie: dziennie 700 gramów chleba i dwa dekle z polskiej menażki zupy rybnej. Litr wody dziennie.

Przyjazd do Kotłasu i podróż rzeką Północną Dźwiną, a następnie Wyczegdą do miejscowości Uchta zwykłą barką, przeładowaną ludźmi do tego stopnia, że mowy o wyciągnięciu nóg nie było. Karmili nas bolszewicy w tych barkach wszystkich jednakowo, to znaczy raz dziennie kawałkiem surowej ryby i suchara. Wody skolko ugodno, to znaczy całymi wiadrami czerpała tę wodę obsługa sowiecka bezpośrednio z tego miejsca, gdzie załatwialiśmy swoje potrzeby fizjologiczne.

Praca w łagrach na Północy. Dzień pracy rozpoczynał się o godzinie 6 rano, a kończył się w okresie letnim o 7.30 wieczorem. Przerwy obiadowej nie było i nie było też dnia wolnego od pracy. Wyjątek stanowił jedynie ulewny deszcz.

Warunki bytu, higiena. Ci z nas, którzy wyrabiali ponad sto procent normy, dostawali cieplejszą odzież i lepsze jedzenie, pozostali cierpieć musieli głód i musieli też pracować bez przerwy, marznąc i podupadając na zdrowiu. Mieszkaliśmy w ciemnych barakach, a wszy prawie że wszędzie nam towarzyszyły.

Śmiertelność. Powodem śmiertelności był brak lekarstw z jednej strony, a z drugiej lekarz obozu, p. Moszyński, szedł na rękę bolszewikom, to znaczy ten, który nie miał 38 stopni temperatury, mógł być nie wiadomo jak chory, ale zwolnienia od pracy nie otrzymał. Dzięki właśnie powyższemu „lekarzowi” (który, jak się okazało, był tylko plutonowym w Wojsku Polskim) poważnie zachorowałem na zapalenie płuc i dopiero w stanie bezprzytomnym zostałem odwieziony do szpitala, gdzie przeleżałem całą zimę 1941 roku. W czasie mego pobytu w szpitalu zmarło około 30 proc. stanu chorych. Nazwisk nie pamiętam, gdyż sam znajdowałem się jedną nogą na „tamtym świecie”, ale w moich oczach sanitariusze prawie że codziennie wynosili zmarłego.

Warunki pracy z dniem wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej. Zwiększenie norm, przymuszanie ze strony ochranników bolszewickich do pracy biciem i popychaniem, co sam miałem możność odczuć na własnej skórze, a z drugiej strony zmniejszenie dziennej racji wyżywienia najpierw o 25, a potem o 50 proc.

W czasie mego pobytu w Donbasie zostali wywiezieni w niewiadomym kierunku jeden wachmistrz i jeden kapral żandarmerii, tak że ślad po nich nie został. Nazwisk ich nie pamiętam.

12 lipca 1941 roku zostałem wraz z innymi przewieziony z łagrów północnych do jurskiego obozu, skąd zostałem wcielony do armii polskiej w ZSRR.

Miejsce postoju, 27 marca 1943 r.