Urodziłam się 14 marca 1920 r. w Tucznie, pow. Inowrocław, woj. Poznań, kierowniczka spółdzielni, stanu wolnego.
Wywieziona do Rosji zostałam 10 lutego 1940 roku do archangielskiej obłasti, miejscowość Gorełka. Posiołek ten położony był na wzgórku w lesie, 130 kilometrów od stacji kolejowej. W jego skład wchodziły cztery baraki. W jednym urządzona była kancelaria, piekarnia i sklep, a w trzech pozostałych mieszkało stu pięćdziesięciu zesłańców. Warunki pracy i mieszkania były straszne. Mieszkanie było ciasne i niewygodne. Płacz dzieci i skargi starców strasznie nastrajały mieszkańców dziczy leśnej.
Pracować trzeba było ciężko, gdyż normy były bardzo wysokie, tak że prawie nikt ich nie wyrobił, toteż głód panował straszny. Na naszym posiołku z głodu umarło 25 osób. Cały pokarm dnia składał się z kawałka czarnego chleba, ponieważ nie zawsze starczało na zupę. Za to mityngi były dość często. Bolszewicy strasznie wychwalali swój ustrój i koniecznie nam chcieli wmówić, że my, Polacy, Ojczyzny nigdy nie zobaczymy.
Władze NKWD dość często nas odwiedzały.
Lekarzy w ogóle nie było na posiołku, tylko felczer. Lekarstw było bardzo mało. Proszki zawijali w gazety.
Z kraju otrzymałam listów dość dużo, regularnie co 14 dni, tak samo paczki z żywnością, odzieżą i pieniądze.
Do wojska wstąpiłam 26 lutego 1942 do 10 Dywizji Piechoty w Ługowaja [Ługowoj].