1. [Dane osobiste:]
Ochotniczka Zofia Paszkiewicz, urodzona w 1917 r., instruktorka ogrodów jordanowskich w Katowicach, panna.
2. [Data i okoliczności aresztowania:]
Pamiętna noc: wywieziono mnie z rodzicami i 13-letnią siostrą z Kołomyi 29 czerwca 1940 roku o północy jako ewakuowanych z zachodniej części Polski, z Katowic.
3. Miejsce wywozu:
Miejsce wywozu: obłast Swierdłowsk, rejon Berezowsk [Bieriozowskij], Pyszmynskij c/c [?], kwartał 38.
4. [Opis obozu, więzienia:]
Teren: w głębi lasów Uralu. Budynki – baraki podzielone na pojedyncze klitki zapełnione pluskwami żądnymi naszej krwi. Była łaźnia, świetlica, ambulatorium, sklep, stołówka, magazyny, piekarnia, klasa szkolna, kancelarie, stajnie, komórki, ubikacje.
Higiena: odwszalnia, łaźnia gorąca raz na tydzień, środki dezynfekcyjne stosowane w ubikacjach.
5. [Skład jeńców, więźniów, zesłańców:]
Zesłańcy: 150 osób, w tym 75 proc. wyznania mojżeszowego – kupcy i właściciele majątków. Narodowości polskiej – urzędnicy, księża, zakonnicy. Wszyscy byli ewakuowani z zachodniej części Polski, a rejestrowani we Lwowie na wyjazd do protektoratu. Wzajemne ustosunkowanie się było okazywane pomocą w nieszczęściu w miarę pomocy przysyłanej z Polski od krewnych i znajomych. Pomimo gnębienia nie było załamania moralnego wśród zesłańców, a tym [samym i] u naszych dzieci, które starały się swoim rodzinom ciężko pracującym o głodzie dopomagać w pracy i w zbieraniu grzybów, jagód i borówek.
6. Życie w obozie, więzieniu:
a) Praca letnia. Głównym zajęciem w lecie było zbieranie żywicy i koszenie trawy. Norma: 52 kg– 5 rubli, 10 metrów kwadratowych koszenia suszenia i stawiania w kopy – 7 rubli. Do pracy dawano fartuchy i nakomarniki przeciw komarom i meszkom bezlitośnie gryzącym. Praca trwała 12 godzin, w tym godzina na obiad, to znaczy suchy chleb i woda z jeziora albo kałuży, bo pragnienie było straszne. Do pracy wstawano o 4 nad ranem, gdyż żywica w tym czasie najlepiej ciekła.
b) Praca zimowa. Zimą przy 40 stopniach mrozu i po pas w śniegu chodziłyśmy licho ubrane do pracy, wstając o godzinie 6. Ścinałyśmy drzewa, układając je w metry. Jeden metr = 225 kop. Norma sześć metrów. Gałęzie spalałyśmy i przy tym grzałyśmy się i suszyłyśmy mokre pończochy. Pracowałyśmy również na nartach, okorowując drzewa na wysokości czterech metrów od ziemi. Starsi pracowali w szopach, robiąc miotełki – 45 miotełek to 5 rubli (norma). Cięcie brzozy na małe kostki ciurki celem napędzania samochodów (1 metr sześcienny – 6 rubli – norma). Płaca przedstawiała się strasznie, płacono pewną część z zarobku raz na kwartał. Oszukiwano nas i, gdyby nie sprzedaż własnych rzeczy i pomoc pieniężna z Polski, to trudno by było żyć.
c) Wyżywienie. Po pracy każdy stawał w ogonku w stołówce obozowej i czekał cierpliwie na zupę szczi, to jest liście twardej kapusty polane gorącą wodą. W sklepie można było nabyć 600 gramów chleba na osobę pracującą, 400 dla niezdolnych [do pracy], 200 gramów dla dzieci do lat 15!!! Oprócz tego była ryba i śledzie, a na ich święta narodowe dawali za pieniądze cukierki, wódkę, materiały, buty itp.
Kino kilka razy przyjeżdżało, ale nikogo na sali nie było, mimo usilnych zaproszeń samego komendanta. Wobec tego kino spakowało manatki i nie pokazało się więcej. Dzieci z niechęcią chodziły do szkoły, drwiąc sobie z 17-letniej nauczycielki, która niczego poza swoją wsią nie widziała.
Jedno było dla nas, Polaków, drogie – to odprawianie Mszy Świętej i przyjmowanie komunii przez księdza Wacława Kołodziejczyka, który najwięcej zasilał nas w wiarę i ducha wyzwolenia. Wszystkie msze były podpatrywane i nie wiem dzięki czemu i komu księdza nie aresztowano.
Wieczorem po pracy było słychać pieśni polskie i wesołe dowcipy adresowane do naszych władz i brygadzistów.
7. [Stosunek władz NKWD do Polaków:]
Kary: za niewypełnienie normy groziło siedzenie w areszcie obozowym przez pięć dni o jednym [dziennie] posiłku. Jeżeli kto nie wyszedł na pracę, nie mając zaświadczenia od wraczki, dostawał proguł, czyli potrącanie 20 proc. z zarobku przez sześć miesięcy. Do pracy przymuszali osoby od 15 do 55 lat. Zwyczajem władz kontrolujących przy pracy było chowanie się za drzewa i podpatrywanie pracujących. Najczęściej bywało to w czasie naszych świąt narodowych i religijnych.
Informacje o Polsce. Zwykle na zebraniach, na których powinno się być, mówili, że Polska umarła, że panowie uciekli do Rumunii, że mamy nie myśleć dużo o tym, a raczej pracować.
8. Pomoc lekarska:
Pomoc lekarska była tylko dla chorych w stanie groźnym, zwykle już spóźniona. Dzięki takiej pomocy zmarli moi rodzice Maria i Antoni Paszkiewicz; Ewunia [nieczytelne], 6 lat, z Wilna; Renia Arzemiak z Krakowa lat 63; Julian Górski, brat zakonnik z Chynowa 73 lata; Anna Zarębina z Warszawy, matka Ewy Szelburg-Zarębiny.
[9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodziną?]
Łączność z krajem i rodziną była minimalna, wszystkie paczki były kontrolowane.
[10. Kiedy została zwolniona i w jaki sposób dostała się do armii?]
Zwolniona zostałam 29 sierpnia 1941 roku. Wstąpiłam do wojska 27 lutego 1942 w Guzorze.
5 lutego 1943 r.