FRANCISZEK KĘDZIORA


St. sierżant Franciszek Kędziora, rok ur. 1895 w Jarogniewiczach, pow. Kościan. Służbę wojskową jako podporucznik zawodowy pełniłem w Korpusie Ochrony Pogranicza, batalion „Berezice”.


Po odwrocie KOP z granicy polsko-sowieckiej i rozwiązaniu oddziałów powróciłem na Kresy, do miejsca pełnienia służby, a zarazem zamieszkania.

W marcu 1940, kiedy zabierano mych kolegów, ja do maja 1940 roku schowałem się.

16 czerwca 1940 przebywałem w mieście Włodzimierz i tam zostałem w obławie ogólnej aresztowany. Po przeprowadzeniu badania itd. zostałem w lipcu wywieziony do obozu na północy, Peczorłagier, tam ogłoszono mi wyrok, skazujący mnie jako wywrotowca na trzy lata. Sama podróż była bardzo ciężka – przepełnienie wagonów, brak wody, pora gorąca, odżywianie tylko dla utrzymania przy życiu. W skład produktów spożywczych wchodziły w większości śledzie.

Podróż, która była bardzo ciężka, trwała do pierwszej mety Kotłas, dalej wodą, pociągiem, samochodami i pieszo do Peczorłagier.

Warunki zakwaterowania nijakie, bo prosto do lasu, gdzie stawialiśmy sobie szałasy z młodych sosenek i mchu. Porą zimową tak samo, tylko otrzymaliśmy namioty na cały obóz lub więcej, zależnie od stanu liczebnego. Opalanie – sporządzaliśmy piece z żelaznych beczek (po benzynie). Zawszenie bardzo duże, lecz w miarę długiego postoju budowaliśmy łaźnie i tam jednocześnie parowano odzież. Gdzie takie parowanie ubrania już zaistniało, na odwszenie kładziono duży nacisk. Jednak w miarę przesuwania się roboty (tor kolejowy), przesuwano też obozy i warunki od nowa były bardzo złe. Ubrania i bielizny nie dawano, dopiero po wyzbyciu się lub wydarciu się własnego. Letnią porą dawano ubranie drelichowe, zimą ciepłe spodnie, marynarkę (kufajkę), dodatkowo ciepłą kurtkę (buszłat). Najgorzej było z obuwiem, tylko nieliczne wypadki trzewików dla wybranych, dla zachęty na przodowników pracy (stachanowcy), normalnie postoły z opon gumowych. Zimową porą były filcowe buty, podobnie jak z trzewikami – dla wybranych. Do postołów dodawano w 50 proc. buty watowane (zszyte płótno na wacie)

Wyżywienie bardzo liche (istniały trzy rodzaje posiłku). 75 proc. Polaków było na pierwszym kotle, to jest najgorszym, a to z powodu bardzo wygórowanych norm pracy, którym niełatwo było podołać. Psuli bardzo normy Ukraińcy, którzy takimi czy innymi sposobami podwyższali normy pracy, a zarząd, dając im premie dla zachęty, Polakom tym samym normy wydajności pracy podwyższał (stała rywalizacja przez jednostki nastawione). Ogólne obchodzenie się w łagrach bardzo smutne, tak przez ochronę, jak i przez personel administracji. Nie było dnia, by przy wysyłaniu na pracę nie używano przemocy fizycznej. Jednak nie było to traktowanie wobec władz [nadzorujących]. Chorych ze słabości było codziennie do 10 proc., jednak lekarze obozowi nie zwalniali, jeśli ich temperatura nie przekraczała 37 stopni. Zimową porą rzekomo nie obowiązywało wyjście do pracy przy mrozie ponad 45 stopni. Jednak niestety termometr, którego nie widziałem, nigdy nie wskazywał tego, choć było i więcej. Były jednak wyjątki, kiedy z pracy nas ściągano, to jest przy wschodzie słońca lub popołudniami. Gdzie naprawdę broda i policzki odmrożone.

Kultura, oświata. Bardzo rzadko zakładano gazetki ścienne, tylko jako krytykę pracowników złych i wywyższanie dobrych w karykaturze.

Zwolniony z obozu zostałem w dniu 14 września 1941 roku i 27 września tegoż roku wstąpiłem do 19 pp w Tocku [Tockoje].