STANISŁAW GŁOWIAK

1. Dane osobiste:

Kapral Stanisław Głowiak, ur. 10 lutego 1903 r. w Podzwierzyńcu, woj. Lwów, kawaler, narodowość polska, wyznanie rzymskokatolickie, zawód cywilny: strażnik graniczny.

2. Okoliczności trafienia do niewoli:

18 września 1939 roku, będąc w służbie wraz z około 15 żołnierzami w Złoczowie, woj. Lwów, celem zabezpieczenia koszar wojskowych od kradzieży oraz zbiegowisk wywoływanych przez ludność cywilną, przeważnie ukraińską, dostałem się do niewoli rosyjskiej w dniu 19 września 1939 roku około godz. 6:00 wraz z kilkuset żołnierzami. Jednocześnie władze sowieckie zaaresztowały p. majora Rucińskiego, p. kapitana Sochę i p. porucznika Zaprzalskiego (byłego podkomisarza Straży Granicznej).

3. Miejsca pobytu w obozach jeńców:

Szepietówka (Rosja), Podliski, Żydatycze, Stary Jaryczów, Kurowice i Olszanica woj. Lwów.

4. Fakty mordowania ludzi podczas przemarszów transportów na robotach:

W dniu 23 czerwca 1941 roku w miejscowości Olszanica, woj. Lwów, na skutek wojny niemiecko-rosyjskiej została zorganizowana kolumna marszowa składająca się z około 2 tys. żołnierzy. Dowódcą tej kolumny był major rosyjski nazwiskiem Szerszyl. Mówiono o nim, że był narodowości ukraińskiej. Marsz trwał od Olszanicy do Wołoczysk (Rosja). Podczas marszu otrzymywaliśmy dziennie od 150 do 200 gramów chleba i raz bardzo rzadkiej zupy. Dużo żołnierzy padało na środku szosy od słabości. Politrucy, którzy jeździli na koniach, podnosili za uszy tych żołnierzy, bijąc ich nahajami i kopiąc, zmuszając tym do dalszego marszu, co naocznie sam widziałem. Gdy i to nie pomagało, to po przemarszu kolumn wszystkich zostających na szosie żołnierzy rozstrzeliwano. Ponieważ był taki rozkaz, aby nikogo nie zostawiać na szosie z kolumny.

Drugie morderstwo miało miejsce 24 czerwca 1941 roku w godzinach rannych w miejscowości Złoczów, woj. Lwów, na odpoczynku podczas marszu. Kiedy nadszedł nalot niemiecki, kilkudziesięciu żołnierzy usiłowało podejść na odległość około pięciu metrów od miejsca postoju do skraju żyta, celem ukrycia się przed nalotem. Na co konwojenci sowieccy otworzyli ogień z karabinów maszynowych. Mimo że żołnierze nie uciekali, a wracali na miejsce, konwojenci podchodzili do każdego z nich na odległość około dwu metrów, strzelając do nich i przebijając ich bagnetami.

Sam widziałem naocznie kilku żołnierzy z przekłutymi bagnetami piersiami i ciężko rannych w nogi, wołających o pomoc. Po upływie około trzech minut od powyższego wypadku odmaszerowałem wraz z kolumną w kierunku Tarnopola.

Następnie kilkanaście morderstw zostało popełnionych przez konwój w miejscowości Zdołbunów, woj. Lwów, również podczas marszu na odpoczynku i to w następujący sposób: w nocy kilkunastu żołnierzy ukryło się na strychu i w piwnicy w budynku, w którym odpoczywaliśmy, celem uchylenia się od marszu i wydostania się z niewoli. Na to władze sowieckie sprowadziły kilka psów. Przy ich pomocy wszystkich ukrytych żołnierzy odnaleźli. Następnie przeprowadzono ich wzdłuż całej kolumny stojącej na szosie, gotowej już do marszu, ubrudzonych w błocie i okrwawionych od pokąsania przez psy. Po czym doprowadzono ich z powrotem do tegoż budynku i po upływie kilku minut wszystkich rozstrzelano. Między innymi był wówczas zastrzelony były lotnik nazwiskiem Stachowicz z Warszawy, którego osobiście znałem. Na następnym postoju opowiadali mi koledzy z innej kolumny, którzy przechodzili również przez Zdołbunów, że widzieli naocznie kilkunastu zamordowanych żołnierzy polskich leżących w wyżej wspomnianym budynku w piwnicy wypełnionej wodą. Żołnierze ci mieli porżnięte twarze i poszarpane języki. Podczas marszu, kiedy niektórzy żołnierze zwracali się do majora Szerszyla, aby podwyższył rację chleba, on odpowiedział: – To jest wasza zapłata za rok 1920.

5. Życie w obozie:

Jeńcy czas spędzali na pracy przy poszerzaniu szos i budowie lotnisk. Praca trwała od 10 do 12 godzin na dobę. W wolnych chwilach politrucy starali się wpajać w żołnierzy ducha komunistycznego. Działanie to odbywało się pod pokrywką oświaty.

Wyżywienie dzienne zależało od wyrobionych norm pracy:

25 proc. 400 gram chleba i 1 kocieł

50 proc. 600 gram chleba i 2 kotły

75 proc. 700 gram chleba i 2 kotły

100 proc. 800 gram chleba i 2 kotły

150 proc. 1200 gram chleba i 3 kotły.

Pierwszy kocieł stanowił [przydział] trzy razy dziennie bardzo rzadkiej zupy o bardzo niskim procencie tłuszczu (bez mięsa).

Drugi kocieł – trzy razy dziennie po pół litra zupy nieco gęściejszej i bardzo mało mięsa.

Trzeci kocieł – trzy razy dziennie również po pół litra gęstej zupy i nieco więcej mięsa.

Higiena była zła, ponieważ każdy żołnierz miał w bieliźnie robactwo. Lekarze byli polscy spośród jeńców, pod nadzorem lekarzy sowieckich.

6. Organizacja obozów, normy pracy:

Obozy organizowane były po 800 żołnierzy, tysiąc, ponad tysiąc i do 1,5 tysiąca.

Na czele każdego obozu był naczelnik sowiecki w stopniu młodszego oficera, politruk w stopniu podoficera i kilkunastu strzelców w charakterze konwoju.

Zaś spośród jeńców na każdy obóz był jeden kombat, brygadierzy i kilku pisarzy. Kombaci i brygadierzy wyznaczani byli przez władze sowieckie i to spośród Ukraińców i Białorusinów.

Normy pracy były wysokie, trudne do wykonania. Wykonanie ich zależało od dziesiętników.