1. Dane osobiste:
Bolesław Giecold, podporucznik rezerwy, 33 lata, nauczyciel szkół powszechnych, żonaty.
2. Data i okoliczności zaaresztowania:
Aresztowany 11 czerwca 1941 roku przez NKWD w miasteczku Lubczu nad Niemnem, pow. nowogródzki. Do dnia aresztowania pracowałem jako nauczyciel geografii w białoruskiej szkole (dziesięciolatka) w Lubczu. 11 czerwca w godzinach przedpołudniowych byłem na konferencji klasyfikacyjnej w szkole, skąd zostałem wezwany z dyrektorem szkoły do inspektoratu szkolnego (RONO), gdzie otrzymałem polecenie przygotowania referatu (w czasie wakacji) na temat: „Sposoby oceny uczniów przy nauczaniu geografii”. Z inspektoratu kazał mi inspektor iść wraz z sobą i dyrektorem do miejscowego klubu, gdzie miało się odbyć jakieś przedstawienie szkolne. Przechodząc ulicą obok budynku NKWD inspektor i dyrektor skręcili na dziedziniec, wzywając mnie za sobą pod pozorem załatwienia tam drobnej sprawy. Próbowałem im wytłumaczyć, że zaczekam na ulicy, lecz to nie pomogło. Zobaczyłem, że wpadłem w pułapkę: na ulicy stało dwóch agentów NKWD w ubraniach cywilnych, obserwując mnie. W korytarzu spotkał mnie zastępca naczelnika NKWD Sokołow, wzywając do swego gabinetu, zaś dyrektor Borysienko i inspektor Kurylenko zostali wezwani do naczelnika. Krótka rozmowa z zastępcą: Czy zakończyłem pracę w szkole, czy uczniowie nie wnosili skarg? Gdzie zamierzam spędzić wakacje? Następnie kazał mi iść za sobą do sąsiedniego pokoju, gdzie mam otrzymać przepustkę (propusk). Tu mnie spotkał naczelnik NKDW starszy lejtenant Ciuleniow [?]. Po sprawdzeniu nazwiska z miną triumfującą podniósł mi do twarzy papier z drukiem gotowym i dopiskami, każąc mi czytać. Treść: „My, niżej podpisani dyrektor szkoły… i inspektor (zawiedujszczy)… dostarczyliśmy do miejscowych organów NKWD Giecolda Bolesława i zobowiązujemy się pod odpowiedzialnością sądowo-karną nikomu tego nie rozgłaszać”, podpisy i data. I tak rozpoczęło się przesłuchanie, które trwało do 13 czerwca z krótkimi przerwami w nocy po trzy do czterech godzin. 11 czerwca od godziny 11.00 do 19.00 naczelnik próbował przekonać mnie, że nic mi nie grozi, chodzi o to, bym szczerze i otwarcie opowiedział o swojej kontrrewolucyjnej pracy, zgodził się do współdziałania z NKWD i zostanę zwolniony. Argumenty: „Możesz mieć u nas wysokie stanowisko, tylko mów prawdę.
Pamiętaj, że masz żonę i dzieci. Milczenie cię zgubi. Przyznaj się, a wyjdziesz natychmiast i nikt nie będzie wiedział, gdzie byłeś”. Podawano mi dużo nazwisk osób już aresztowanych i [kazano] mi, bym opowiadał, co o nich wiem i co mnie z nimi łączyło. Próbowałem przekonać, że z osobami tymi poza zwykłą znajomością nie łączyła mnie żadna działalność, nie pomogło. Milczałem. Około godziny 19.00, rozgniewany naczelnik jeszcze raz próbował mnie przekonać – oświadczył, że milczeniem zgubię siebie i rodzinę: „zgnijesz, a rodziny nie zobaczysz”, „Ja cię chcę ratować z błota, w którym tkwisz” – na co ja odpowiedziałem: „Nie ratujcie i nie pogrążajcie”. Na te słowa podskoczył do mnie i wymierzył mi dwa policzki ręką z krzykiem, że obraziłem ZSRR, gdyż oni niewinnych nie karzą. Wyciągnął z szafki teczkę i rozpoczął odczytywanie doniesień; odczytywanie to przerywane było wykładami naczelnika o błędnej polityce polskiej lawirowania, zamiast przystąpienia do sojuszu z ZSRR. W bardzo szyderczy sposób skrytykował układ Polska-Anglia, przedstawiając Anglię jako żądną zysków z wojny i mającą spryt zagrzebywania żaru cudzymi rękoma, ale tym razem to się jej nie udało. ZSRR łączy trwały i mocny pokój z Niemcami. 13 czerwca o godz. 3:00 zostałem wywieziony do więzienia w Nowogródku, skąd 22 czerwca w związku z wojną sowiecko-niemiecką zostaliśmy wywiezieni w liczbie około 200 osób dwoma wagonami towarowymi w głąb Rosji, do więzienia w Tambowie.
Warunki podróży okropne: jechaliśmy 19 dni w zamkniętych wagonach po stu ludzi. W ciągu całej drogi dostaliśmy dwa razy po pół kg chleba i raz po pół litra zupy. Wody dostawaliśmy na wagon po dwa, trzy wiadra dziennie i to w wypadkach omdlenia. W czasie podróży zmarł kupiec zbożowy z Nowogródka, Brajdo. Na trasie Baranowicze – Orsza transport był atakowany od pięciu do siedmiu razy przez lotnictwo niemieckie; strat wśród więźniów nie było.
3., 4., 5., 6. Nazwa obozu, więzienia, miejsca przymusowych prac; opis obozu, więzienia itp. (teren, budynki, warunki mieszkaniowe, higiena); skład jeńców, więźniów, zesłańców (narodowość, kategoria przestępstw, poziom umysłowy i moralny, wzajemne stosunki etc.); życie w obozie, więzieniu (przebieg przeciętnego dnia, warunki pracy, normy, wynagrodzenie, wyżywienie, ubranie, życie koleżeńskie i kulturalne etc.):
Więzienie w Tambowie nr 1 jest to kompleks starych budynków więziennych z czasów carskich. Siedziało tam około 3 tys. więźniów, w tym kilkaset dzieci w wieku 10 – 15 lat – sowieckich. Grupa nasza siedziała w kilku celach po 35 – 40 ludzi w każdej o powierzchni około 25 metrów kwadratowych. Warunki higieniczne straszne: wszy i pluskwy, spacer 10 minut, wyjścia do ustępu dwa razy dziennie. Wyżywienie: rano 400 – 450 gramów niewypieczonego chleba, obiad pół litra zupy – proso ([nieczytelne]) z zielonymi zgniłymi pomidorami, względnie z liśćmi zgniłej kapusty, rzadko z zepsutą rybą. Większość chorowała na czerwonkę. W szpitalu więziennym zmarł właściciel folwarku Girdówka koło Nowogródka – Kmito, zaś drugi, Chutorowicz dostał pomieszania zmysłów. Do prac nas żadnych nie używano. Ubrań ani bielizny nie otrzymaliśmy. Skład narodowościowy więźniów (znam tylko grupę z Nowogródka): 50 proc. Polaków, 50 proc. Żydów i Białorusinów – wszyscy polityczni podsądni, bez wyroków, kilku z wyrokami od pięciu do dziesięciu lat. Poziom moralny i stosunki między więźniami ogólnie dobre, z kilkoma wyjątkami donosicielstwa.
7. Stosunek władz NKWD do Polaków (sposób badania, tortury, kary, propaganda komunistyczna, informacje o Polsce etc.):
Przez cały czas pobytu w więzieniu byłem badany tylko raz w listopadzie 1941 roku – obeszło się spokojnie.
8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność (wymienić nazwiska zmarłych):
Zmarłych wymieniłem wyżej. Opieka lekarska i sanitarna ograniczała się do odwiedzin lekarza w nagłych i ciężkich wypadkach. Leczenie: zastrzyki przeciw tyfusowi i pastylki przeciwczerwonkowe, gorzka sól. Bardzo ciężko chorych odsyłano do szpitala, gdzie według opowiadań warunki były znośne.
9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?
Żadna.
10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?
Zwolniony 3 grudnia 1941 roku i skierowany do pracy na Ural, w drodze dowiedziałem się, że w Tatiszczewie stacjonuje 5 Dywizja Piechoty. Przejeżdżając 14 grudnia 1941 roku tę stację, wysiadłem z grupą około 25 ludzi, zgłosiliśmy się do Komisji Uzupełnień i otrzymałem przydział do 14 pp.