WŁODZIMIERZ DAWIDOWICZ

1. Dane osobiste:

Włodzimierz Dawidowicz, podporucznik rezerwy zmobilizowany [nieczytelne] w 1939 r., [narodowość] polska, wyznanie rzymskokatolickie, żonaty, urzędnik samorządowy.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

18 września 1939 roku zatrzymany przez bolszewickie wojsko w Łańcach i odstawiony do Zdzięcioła, następnego dnia jako jeniec wojenny transportowany do Rosji w miejscowości Koszelewo zwiałem do Nowogródka, gdzie przebywałem na stanowisku buchaltera „Sojuz Pieczat” do 15 marca 1940 r., [kiedy] w nocy NKWD zaaresztowało [mnie] i osadziło w nowogródzkim więzieniu z wyrokiem ośmiu lat ciężkich robót jako element socjalno oporny – pracujący w policji – rodzinę zaś składającą się z żony i trojga dzieci 13 kwietnia 1940 wysłano do Kazachstanu.

3. Nazwa obozu:

30 grudnia 1940 roku wysłano [mnie] do obozu Onieg-Łag, stacja Plesieck, archangielska obłast, punkt 7.

4. Opis obozu:

Obóz w odległości [od] bocznej kolejowej odnogi trzy – cztery kilometry, ogrodzony deskami i drutem, mieścił w sobie 6,5 tys. ludzi, w tym do 400 Polaków, 500 kobiet pochodzenia rosyjskiego. Podzielony na dwie połowy, z pracą w dzień i w nocy – nad drzewem, które dostarczano po rzece Onega i po odpowiedniej przeróbce odsyłano dziennie po sześćdziesiąt, do stu wagonów.

5. Skład jeńców:

Przestępcy byli przeważnie polityczni i różnych narodowości: byli nawet z Francji i Niemiec, słynny rew. sekretarz w sprawie politycznej Dmitrijewa przebywał jako gruszczyk, nazwiska nie pamiętam.

6. Życie w obozie:

Administracja wewnętrzna składała się z więźniów, co było bardzo uciążliwe. Tak zwani naradczyki byli dokładnie informowani o każdym kroku więźnia i o jego stanie materialnym, więc złodziejstwo było popierane i żaden z naszych Polaków nie był w stanie uchować swoich skromnych ubrań i rzeczy. Paj[d]ka chleba [była] sprzedawana [za] 5 rubli, w zależności od dost[ępności] tytoniu? Polacy byli porozbijani, to jest podzieleni po brygadach, które mieściły się w osobnych barakach, po 30 – 50 ludzi każda. Współżycie i stosunki były możliwe, ale strasznie tajemnicze – obawa, aby nie być podejrzanym o polskość?

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Znośny i możliwy, gdyż był to obóz tak różnoplemienny, że trudno było coś spostrzec i wywnioskować.

8. Pomoc lekarska:

Personel składał się ze skazańców. Między nimi byli na nasi lekarze i felczer, zachowanie których było bardzo złe. Otóż p. dr Trusewicz z drugimi swoim obejściem z więźniami był tym, który strasznie obawiał się mówić po polsku i nas, Polaków chorych, traktował po macoszemu z obawy, aby mu to nie zaszkodziło.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodziną?

Łączność z krajem była skąpa. Powód, że listów nam, Polakom politycznym, można było pisać w ograniczonej ilości, a otrzymywanie paczek żywnościowych lub pieniędzy uzależniono od procenta [wypracowania] swojej normy w obozie, czyli inteligencja i starsze osoby, które nie mogły wypracować 85 – 90 proc., pozbawieni byli [możliwości] korzystania ze swoich pieniędzy i otrzymywania paczek.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

[Na podstawie] amnestii dnia 4 września 1941 roku byłem zwolniony z pięćdziesięcioma osobami jako trzecia tura z prawem osiedlenia w m. Tambowie, dokąd dotarłem ze stacji Plesieck w pierwszych dniach października 1941. Warunki okropne. W strasznej nędzy i biedzie zgłosiliśmy się do wojenkomatu jako ochotnicy do Wojska Polskiego. Nasze prośby przesłano do Buzułuku, odpowiedzi jednakże nie doczekaliśmy. Po żmudnych i ciężkich pertraktacjach nasze sześćdziesiąt osób załadowano i odesłano w kierunku pożądanym. W Orenburgu (Czykołów) spotkała nas niespodzianka – Polskie Biuro Informacyjne w osobie panów porucznika i sierżanta kategorycznie zabroniło nam wyjazdu do formacji polskich w Buzułuku lub Tatiszczewie, kierując nas na południe do Taszkentu – był to cios okropny kosztował on osobom wycięczonym – życie. Późniejszą śmiertelność w formacjach wojskowych należy przypisać tym zarządzeniom. Osobiście na stacji Aktiubińsk zachorowałem i w Delegaturze Polskiej dowiedziałem się, że w tej obłasti znajduje się moja rodzina, o której w okresie od 15 marca 1940 do 4 września 1941 roku nic nie wiedziałem. Przy pomocy delegatury odnaleziono mi rodzinę i tam skierowano. Był to pos[iołek] Trojeki 100 km od stacji Aktiubińsk. Po wyzdrowieniu 3 lutego 1942 w tymże miesiącu byłem przez mieszaną komisję polsko-bolszewicką przyjęty do Wojska Polskiego i skierowany do Dżambuła, skąd 14 lutego br. w Czokpaku wcielony zostałem do 8 Dywizji Piechoty, kompania [nieczytelne].