ADAM CYBAŃSKI

1. [Dane osobiste:]

Starszy strzelec Adam Cybański, 36 lat, inżynier mechanik, żonaty

2. [Data i okoliczności aresztowania:]

Dnia 29 czerwca 1940 roku wywieziony wraz z żoną i czteroletnim synem. Uprzednio aresztowany pod zarzutem ukrywania broni, wypuszczony z nakazem meldowania się na milicji. Głównym powodem wywiezienia była odmowa pracy fachowej w ZSRR, którą proponowano mi po zwolnieniu wraz z wysokim wynagrodzeniem.

3. [Nazwa obozu, więzienia, miejsca przymusowych robót:]

Miejsce przymusowych robót Niriawża-Odkryłoje [?], rejon Ałdan. Jakucka SSR, wschodnia Syberia.

4. [Opis obozu, więzienia:]

Dla części zesłańców były budynki, które jednak w najmniejszym stopniu nie odpowiadały warunkom mieszkań dla ludzi choćby na najniższym poziomie kulturalnym. Brud, na tle miliardów pluskiew i innego robactwa. Reszta musiała pomieścić się w namiotach, mimo zaczynającej się na dobre syberyjskiej zimy. W namiocie tym mieszkałem tak długo z małym dzieckiem w czasie syberyjskich mrozów, dokąd zmuszony koniecznością nie zbudowałem sobie własnymi rękoma, poza godzinami normalnej przymusowej pracy, oddzielnego szałasu.

[5. Skład jeńców, więźniów, zesłańców:]

Zesłańcy składali się w 90 proc. z rodzin żydowskich, resztę stanowili Rusini z terenów Polski i kilka rodzin polskich. Przeważającą większość zesłańców stanowili ludzie trudniący się w Polsce handlem w małych miasteczkach lub wsiach. Wielu z nich było na usługach NKWD, ogólne nastawienie ich było wybitnie wrogie Polsce. Przeklinali kraj, w którym się urodzili i któremu zawdzięczali nawet to wszystko, co ze sobą przywieźli na Sybir. Był tam często nawet znaczny majątek w pieniądzach czy złocie, który im znacznie ułatwiał życie przez długi czas. Inteligencja żydowska zachowywała się bardzo obojętnie, ale na zewnątrz przyzwoicie.

[6. Życie w obozie, w więzieniu:]

Głównym zajęciem zesłańców była praca w lesie oraz przy przygotowaniu drzewa. Praca była wyczerpująca, płaca bardzo licha. Przeciętny zesłaniec nie mógł za otrzymane pieniądze utrzymać samego siebie, nie mówiąc o rodzinie. Wyżywienie trzeba było kupować za własne pieniądze, podobnie jak ubrania i obuwie.

Życie kulturalne ani towarzyskie nie istniało, z wyjątkiem kilku rodzin polskich. Cały obóz żył pod terrorem dwu rodzin: Szwarców i Parobków z okolic Włodawy w Polsce. Jednym z przewodników tych grup gnębiących był niejaki Motia Szwarc, wyrostek, który publicznie przechwalał się, że w Polsce zastrzelił polskiego gajowego jako milicjant za czasów zawieruchy wojennej na terenie Polski. Nie jest rzeczą wykluczoną, że osobnik ten znajduje się obecnie na tym terenie.

[7. Stosunek władz NKWD do Polaków:]

Stosunek władz NKWD był zimny, obojętny, bezwzględny. W czasie aresztowania mnie w Polsce przeszedłem normalne śledztwo wraz ze wszystkimi jego [nieczytelne]. Bity nie byłem. Grożono mi biciem. Badający mnie urzędnik groził mi rewolwerem, każąc natychmiast przyznać się, gdzie ukryłem broń. W obozie zesłańców władze zachowywały się spokojniej, jednak równie zimno i bezwzględnie – obojętni na niedolę czy śmierć zesłańców. Tortury polegały na ustawicznym wmawianiu nam, że Polski nigdy nie będzie, że już na zawsze przepadła, że nigdy już nie wyjdziemy z tajgi, w którą nas wywieziono. Wbijano nam w głowę ustawicznie słowa, że tam żyć musimy i tam wyzdychamy. I słusznie, bo tam się nie umiera, można tylko zdechnąć.

W czasie pobytu tam zmarło parę osób. Nazwisk podać nie mogę, gdyż nie jestem w stanie ich sobie przypomnieć. Jeden człowiek popełnił samobójstwo przez powieszenie się w tajdze. Był to drobny kupiec z okolicy Jarosławia nazwiskiem Raps, narodowości żydowskiej. Był to bardzo porządny człowiek, pozostawił po sobie żonę umysłowo chorą i troje sierot.

[10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?]

Po ogłoszeniu amnestii większość zesłańców natychmiast wyjechała w inne okolice Rosji. Część ludzi, którzy pracowali w kopalni, zatrzymano – dając zezwolenie na wyjazd, a nie dając zwolnienia z pracy, co równało się przymusowemu zatrzymaniu w pracy. Zwolnienie dostałem po usilnych staraniach w końcu listopada, po czym wyjechałem natychmiast do kraju Uzbeckiego [Uzbekistanu], miasto Samarkanda. W mieście tym w ciągu dwu miesięcy nie mogłem dostać żadnej pracy z powodu obywatelstwa polskiego. Przy końcu pobytu za pośrednictwem placówki polskiej udało mi się dostać pracę w fabryce przy kręceniu powrozów. Zarabiałem dwa ruble dziennie przy znanych ogólnie cenach: 40 rubli za kilogram mąki.

[9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodziną?]

Łączność z rodzinami pod zaborem rosyjskim była drogą pocztową, pod zaborem niemieckim bardzo słaba. Wszystko to ustało na krótki czas przed wybuchem wojny rosyjsko-niemieckiej.

[8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:]

W obozie zesłańców na Syberii pomoc lekarska funkcjonowała nieźle, o ile to było możliwe przy prawie zupełnym braku lekarstw. Lekarzem był zesłaniec dr Abend.

[10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?]

Po ogłoszeniu mobilizacji pierwszego dnia zgłosiłem się do komisji poborowej i mimo wielkich trudności ze względów zdrowotnych (kompletne wycieńczenie i choroba serca) zostałem przyjęty do armii polskiej.