WŁADYSŁAWA BARANOWSKA

Wywieziono nas do Rosji 12 maja 1941 roku.

Zamieszkiwałam cały czas koło Taszkentu, stacja Syr-daria. Było nas, Polaków bardzo mało, większość Ukraińców. Pracowaliśmy razem z nimi. Rosjanie mścili się na nas, codziennie goniono nas do pracy, nawet w niedziele.

Moja Mamusia nie mogła pracować, bo już miała około sześćdziesięciu lat, a brat również był kaleką. To ja tylko jedna zmuszona byłam do ciężkiej pracy. Gdybym nie poszła, tobym nie dostała tych 400 gramów chleba.

Mamusia nie mogła tego przeżyć, zachorowała na krwawą dyzenterię i w szpitalu zmarła. Po pięciu dniach brat również zachorował i zmarł. Ciężko było przeżyć mi te chwile.

Jednak Pan Bóg zlitował się nad Polakami, dostaliśmy paszporty i po kilku dniach wyjechaliśmy do Guzor, tam wstąpiłam do junaczek i pierwszym transportem przejechałam do Teheranu.

Do wojska wstąpiłam 13 czerwca 1942 roku w Teheranie.