Jestem byłym więźniem KL Kraków-Płaszów. Po raz pierwszy widziałem Amona Götha 13 marca 1943 r., kiedy to przyszedł zlikwidować getto (dzielnicę żydowską). W dniu tym przesłano do lagru wszystkich zdolnych do pracy, natomiast wszystkich innych, jak dzieci, kobiety, starych i chorych pozostawiono, by ich tam w ciągu nocy wymordować. Wynik tej nocy dał ok. tysiąca ofiar, zastrzelonych bądź przez Götha, bądź przez jego SS-manów. Ja, mając dziecko w getcie, usiłowałem dostać się tam z powrotem, by moje dziecko ratować. No, udało mi się i tym samym byłem naocznym świadkiem tej wielkiej zbrodni.
Będąc w lagrze, pracowałem w pobliżu stałego miejsca egzekucji, gdzie z najbliższej odległości (10–15 m) mogłem obserwować. Oto, co widziałem. Przywieziono autami transport z miasta, jak mi wiadomo, byli to Żydzi ukrywający się na aryjskich papierach. Byli tam mężczyźni i kobiety, dzieci w różnym wieku. Ludzi tych przyprowadzono na miejsce egzekucji i Göth zarządził, aby się rozbierali do naga, ułożyli się twarzą do ziemi i wtedy dał rozkaz swoim SS-manom, by strzelali, a sam wziął karabin maszynowy i – rozkoszując się – strzelał do tych ofiar. Takie widowisko obserwowałem prawie co dzień.
Nie jestem w stanie przypomnieć sobie wszystkich wypadków. Opiszę jeszcze jeden godny [przypomnienia] wypadek: zlikwidowanie placówki SS-Bonarka, pięćdziesięciu więźniów i jedna kobieta, którzy zostali rozstrzelani na rozkaz Götha.
Następny wypadek, który sam widziałem: przed wymarszem do pracy o godz. 7.00 rano wszystkie grupy były ustawione na apelplacu; wtem przyszedł Göth w białym szalu – a to był znak, że komendant jest w złym humorze – i wtedy wyciągnął z grupy, która się zwała Säuberungkolonne dwóch mężczyzn i osobiście zastrzelił. Jest to tylko kilka fragmentów, o których mogłem sobie przypomnieć. Nigdy sobie nie wyobrażałem, że taki człowiek może istnieć na świecie.
To oświadczenie jest spisane własnoręcznie na dwóch stronicach w języku polskim w Niemczech, 14 kwietnia 1946 r. o godz. 15.30, dobrowolnie i bez przymusu. Ja przysięgam na Boga Wszechmogącego, że nic poza prawdą [nie] powiem, nie przemilczę i nic nie dodam.