MICHAŁ BYCZYŃSKI

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Kpr. Michał Byczyński, ur. 10 czerwca 1896 r., stolarz, żonaty; zam. w Leonpolu, pow. Brasław, woj. wileńskie.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

Aresztowany w listopadzie 1939 r. W nocy ok. godz. 23.00 przybyli do mieszkania zeznającego: przedstawiciel NKWD, dwaj milicjanci i przewodniczący miejscowego komitetu i po dokonaniu w sposób brutalny rewizji, stale z bronią w ręku, wyprowadzili zeznającego i odwieźli do gmachu gm. Leonpol, twierdząc, że za kilka minut będzie zwolniony.

3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:

Tejże nocy został przewieziony do aresztu w Miorach, a stamtąd po trzech dniach do więzienia w Wilejce, gdzie przebywał przez siedem miesięcy. Wyrok wydano zaocznie, na osiem lat ciężkich robót. Wezwano w nocy, ok. 24.00, kilka osób z celi, sprowadzono do piwnicy i tam prokurator (NKWD) powiedział zeznającemu, że „za twoją dobrą działalność dla Polski Wierchownyj Sowiet zasądził ciebie na osiem lat ciężkich łagiernych robót”, po czym odesłano zasądzonych do innych cel. Po kilku dniach wysłano ich do łagrów. 2 czerwca, po odczytaniu wyroku zasądzającego kpr. Byczyńskiego na osiem lat, został on wywieziony do łagru, do II łagpunktu P[i]eczora w Komi [A]SRR k. Czubi [Czibiu]. Po czterech miesiącach został przewieziony do łagru nr 527, gdzie przebywał do zwolnienia, do sierpnia 1942 r. [sic!].

4. Opis obozu, więzienia:

Siedział w celi nr 18 o wymiarach trzy na cztery metry, gdzie było 18 do 20 osób. Spano kolejno. Stale odczuwało się brak tlenu. Robactwa roje.

W łagrach spano w barakach drewnianych po 200 do 300 osób. Obozy ogrodzone płotami i drutami kolczastymi. Za ogrodzeniem oprócz warty nocą pilnowały psy. Praca w lesie, stale w wodzie, a zimą w głębokim śniegu. Nie było możności wysuszenia ubrania i obuwia.

5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

W więzieniu – wyłącznie aresztowani Polacy. W łagrach Polacy byli oddzieleni od przestępców sowieckich.

6. Życie w obozie, więzieniu:

W więzieniu pracy żadnej nie dawano. Karmiono bardzo niedostatecznie i przeważnie zepsutymi produktami (zgniłe kartofle, kwaśny groch itp.) Chleba dawano po 500 g. Wypuszczano z celi na przechadzkę na podwórze więzienia raz na miesiąc na 10–15 min.

W obozach praca od godz. 6.00 do 17.00. Odżywianie według kategorii robotników, tj. trzeci kocioł dla tych, którzy wyrabiali ponad 130 proc. normy, drugi dla wyrabiających normę i pierwszy kocioł był dla tych, co nie zdołali wyrobić nakazanych norm. Jedzenie z pierwszego kotła było zupełnie głodowe ilościowo i z reguły zgniłe i brudne, tak że po dwóch–trzech tygodniach ludzie zaczynali puchnąć i słabsi umierali. Chleb – przy trzecim kotle 900 g, drugim – 600, pierwszym – 400. Chleb zawsze był mokry i zakalcowaty, jak glina. Przekroczenie zony, tj. [wyjście] poza oznaczone nacięciem drzewa – natychmiast pociągało za sobą strzał eskorty bez uprzedzenia. W ten sposób na oczach zeznającego zabito jednego Polaka, który – oglądając drzewo „graniczne” – wychylił za nie głowę.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Na badania wzywano w nocy. Grożono naganem i wszelkimi sposobami nakłaniano do podpisania przyznania się do niepopełnionych przestępstw. Po odprowadzeniu do celi, po pięciu–dziesięciu minutach wzywano na badanie ponownie i tak trzy do dziesięciu razy w ciągu nocy. Zeznającemu zarzucano, że był konfidentem i szpiegiem. Dla wymuszenia zeznań sadzano do betonowej celi, zalanej wodą po kostki na 12 do 24 godzin, kazano odwracać się twarzą do ściany i strzelano z nagana w ścianę obok głowy i bito pałką gumową, którą nazywano polską konstytucją. Przy badaniach zabito lub zamęczono dwóch ludzi z sąsiednich cel. Z celi kpr. Byczyńskiego wyprowadzono na badanie dwóch ludzi, którzy nie wrócili, a nazajutrz zabrano ich rzeczy; lepsze zabrał strażnik, a gorsze rozdał więźniom, twierdząc, że zabranym już nie będą potrzebne. Nazwisk badany nie pamięta.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Żadnych przeglądów okresowych nigdy nie było. W obozach nawet poważnie chorych i osłabionych z głodu nie zwalniano z pracy.

Śmiertelność w obozach: z ogólnej liczby Polaków w II łagpunkcie (zwanym obozem śmierci) umarło ok. pięciu tysięcy osób, tj. ok. 35 proc. ogólnej liczby więzionych. Wpływały na to: odżywianie, stale mokre ubranie, brak leczenia i mrozy (do minus 65 stopni).

Jeśli kto chociaż tylko lekko zachorował, czy z innych powodów chociaż raz nie wypełnił normy w pracy, dostawał jedzenie z pierwszego kotła i już nie mógł z osłabienia wypełnić normy, skutkiem czego pozostawał na pierwszym kotle i ginął po dwóch–czterech tygodniach. Zeznający był na pierwszym kotle przez trzy tygodnie i od śmierci uratowało go tylko przeniesienie do obozu 527 (Waskijor [?]), gdzie przy pomocy kolegów dostał pracę w swoim fachu, na kotle drugim.

Aresztowanie kpr. Byczyńskiego spowodował Fiodor Poradnik, mieszkaniec wsi Zamosze [położonej] półtorej kilometra od Leonpola, oraz Iwan Szek z Leonpola.

9. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Zwolnienie ogłoszono w sierpniu 1942 r. [sic!]. Przetrzymano jednak wszystkich przy pracy ok. czterech tygodni, po czym wydano zaświadczenia o zwolnieniu – skierowanie do Buzułuku i po 75 rubli. Załadowano wszystkich, którzy chcieli, do pociągu i odwieziono do Buzułuku, skąd polskie władze skierowały grupę do Tocka [Tockoje].Tam zeznający wstąpił do armii polskiej.

W obozie pozostało ok. 150 osób, których nie puszczono.