ZOFIA SMAGA

Zofia Smaga
kl. IV
Publiczna Szkoła Powszechna w Józefowie
pow. Iłża
20 listopada 1946 r.

Wspomnienie zbrodni niemieckich

Mało pamiętam początek wojny, bo miałam dopiero [skończony] trzeci rok [życia]. Ale kiedy pierwszy raz zobaczyłam Niemców, bardzo się ich bałam i [na ich widok] płakałam. Zabrali nam wtedy konia i wóz, a tatę bardzo zbili. Innym razem znów się zjawili i wzięli od nas miód i świnię. I nieraz jeszcze przyjeżdżali i zabierali krowy i co [tylko] chcieli, a ja za każdym razem bardzo się ich bałam i płakałam. Słyszałam, że gdzie indziej robią to samo: zabierają, niszczą, palą, a nawet wywożą ludzi do obozów. Tatę też chcieli zabrać do obozu za [niedostarczony] kontyngent, ale [na szczęście] zdążył uciec do lasu i ocalał. Nieraz sobie myślałam, kiedy się to wszystko skończy. A tymczasem Niemcy jeszcze gorzej nas niszczyli, strzelali [do ludzi] i zabierali do przymusowych robót nad Wisłą, [aby] robić okopy. Kiedy Niemcy w [czasie] odwrotu zatrzymali się nad Wisłą, wysiedlili stamtąd ludzi do nas. W naszym domu było 12 wysiedlonych osób. Co za nieszczęście! Wszystko mieli pozabierane, popalone domy. Osiem miesięcy u nas byli. Dawaliśmy im, co tylko było [można]. Dopiero w styczniu 1945 r. Niemcy w okropnym strachu i nieporządku stąd uciekli. Jaka była z tego radość, trudno opisać. Tyle zbrodni nam wyrządzili.