JAN PAWELEC

Jan Pawelec
kl. VI
Publiczna Szkoła Powszechna w Maziarzach
pow. iłżecki
16 listopada 1946 r.

Wspomnienie zbrodni niemieckich

Mnie najbardziej zainteresowało [to], jak pewnego razu dużo Niemców jechało drogą w las. Ludzie zaciekawieni wyglądali i dopytywali się, gdzie i po co oni jadą. W krótkim czasie widać było kłęby dymu zza lasu. Paliło się! Niemcy dojechali do wioski otoczonej dokoła lasem, zwanej Piotrowym Polem. Zebrali wszystkich mężczyzn, powiązali im ręce, nakazali im, aby ręce trzymali w górze. Wioskę spalili. Odzież i pościel wrzucali w ogień, matki z dziećmi zostawili bez żadnej opieki. Z całej wioski zostało tylko dwóch mężczyzn, którzy uratowali się przebrani za kobiety. Bydło [Niemcy] zabrali i razem z ludźmi pędzili w kierunku Sienna. Idąc, ludzie mdleli, upadali na ziemię, a [hitlerowcy] bili kolbami i pędzili dalej [nieczytelne] w Siennie. Tam strasznie [Niemcy] bili i badali, gdyż chcieli się dowiedzieć [jak najwięcej] o partyzantce. Po upływie dwóch tygodni zdrowych [mężczyzn hitlerowcy] wywieźli na roboty do Niemiec, o pozostałych [osobach] nikt nie wiedział, gdzie są. Dopiero gdy Rosjanie wypędzili Niemców, ludzie zaczęli poszukiwać [bliskich]. Zgłosił się [wówczas] jeden człowiek, który widział, że Niemcy coś zakopywali w nocy, a rano była świeża ziemia [na wierzchu]. Rodziny tych zagubionych [osób] zaczęły [w tym miejscu] kopać. Znaleźli [w końcu ciała krewnych]. Jak stwierdzili ludzie, nie byli oni zastrzeleni, tylko zamordowani, bo mieli połamane ręce, palce i nogi, a ciało [w miejscu], gdzie było zbite, było całe czarne jak sadza. Wykopano wszystkich [zamordowanych]. Było 16 [zwłok] w jednym dole. Rodziny zabrały [ciała bliskich], [złożyły] do trumien i pochowały na cmentarzu w Iłży.