Wiesława Szleszyńska, zamieszkała w Aninie, ul. VIII Poprzeczna 13, willa „Wioletta”
W dniu 26 lutego 1942 roku została zbudzona stukaniem do drzwi. Gdy otworzyła, do mieszkania weszło trzech agentów i oficer niemiecki. Pytali o Kopalińskiego, który mieszkał w sąsiedztwie.
Gdy następnie zastukali do Kopalińskiego, ten – ostrzeżony głośną rozmową – pierwszy zaczął ostrzeliwać przybyłych i, korzystając z zamieszania, wybiegł z domu.
Następnie widziała, jak bito Kopalińską latarką elektryczną, tarczą ochronną i ciągnięto za włosy. Widziała także, jak zabrano Kopalińskiej zegarek i pierścionek – pamiątkę po babce. Wreszcie widziała, jak jeden z agentów dobił Kopalińską strzałem z pistoletu.
Według jej oświadczenia Kopalińska, wdowa po pułkowniku WP, była wzorem kobiety Polki.
Wiesława Szleszyńska wraz z mężem Edwardem została aresztowana i przewieziona na Daniłowiczowską, gdzie była zatrzymana dni kilkanaście.
Podczas badania Szleszyńska była bita i maltretowana.
Podczas aresztowania 26 lutego 1942 żadnego mundurowego policjanta polskiego nie widziała. Przypuszcza, iż wśród agentów byli Niemcy i Polacy. Przypuszczenie swoje opiera na tym, iż podczas bicia Kopalińskiej lżyli ją w języku polskim, między sobą rozmawiali zaś po niemiecku.
Podczas egzekucji 29 kwietnia 1942, gdy Szleszyńska usiłowała wyjść przed furtkę, strzelono w jej kierunku.
Egzekucję obserwowała z okna swego domu.
Opowiada, jak Rajmunda Górskiego oszukano, że go zwalniają, a gdy się ukłonił i odchodził – strzelono mu w tył głowy.
To, że Kopaliński i Górski należą do jakiejś organizacji, wiedziała od nich samych. Widziała, jak nieraz Kopaliński przebierał się w mundur policjanta.
Dodaje, że gdy ją zwalniano, to nakazano rozpowszechniać, iż aresztowani byli zwykłymi bandytami.