HALINA KUC

Halina Kucówna
kl. IV
Szkoła Powszechna w Błazinach
pow. Iłża

Chwila dla mnie najbardziej pamiętna z czasów okupacji

Najbardziej utkwiła mi w pamięci noc z 10 na 11 stycznia 1944 r. Około [godz.] 2.00 zbudziło mnie głośne dobijanie się do drzwi i szwargot. A ojciec mój, słysząc to dobijanie się, wstał i otworzył drzwi. Weszli Niemcy, kazali się [mu] ubierać i iść z nimi. Ja, matka i rodzeństwo zaczęliśmy płakać i prosić Niemców, by nie zabierali taty , lecz oni nie słuchali naszych próśb, przynaglali ojca. Ojciec pożegnał się z nami i poszedł. Gdy rano wyszłam na drogę, zobaczyłam Niemców, jak prowadzili mężczyzn z końca wsi. Cała wieś była obstawiona i wszyscy mężczyźni [byli] prowadzeni do szkoły. Na drogę powychodziły kobiety i płaczące dzieci. Rodziny poszły do szkoły, [aby] pożegnać się ze swymi najbliższymi. Każdy przeczuwał coś złego, a Niemcy chodzili uśmiechnięci i zadowoleni. Ja, matka i młodsza siostra poszłyśmy zobaczyć i pożegnać tatę. Niestety widziałam go ostatni raz.

Ojciec pocieszał nas, dawał różne wskazówki i prosił, byśmy się nie martwiły. Inni mężczyźni też pocieszali żony, dzieci i matki, że na pewno niedługo wrócą, choć sami w to nie wierzyli. Niemcy kazali się mężczyznom ustawić czwórkami i oznajmili, że już [wszyscy] odchodzą. Dokąd ich [mieli] poprowadzić, nikt [tego] nie wiedział. Nastąpiło ostatnie pożegnanie. Wszędzie było słychać płacz. Niemcy odpędzali kobiety i dzieci, sami obstawili się dokoła mężczyzn, nie dając się do nich zbliżyć, [i] wyprowadzili za bramę. Kobiety chciały odprowadzić swoich najbliższych, ale wartownik nie pozwolił. Matka moja z siostrą wybiegły za bramę, lecz lufa karabinu niemieckiego barbarzyńcy zatrzymała ich. Ojciec mój nie wrócił i nie ma o nim żadnej wiadomości.