TADEUSZ SIECZKARSKI

Warszawa, 16 stycznia 1950 r. Aplikantka sądowa Irena Skonieczna, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchała niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Tadeusz Sieczkarski
Data i miejsce urodzenia 4 grudnia 1910 r., Warszawa
Imiona rodziców Adolf i Anna z d. Kłodzianka
Zawód ojca stolarz
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie średnie
Zawód laborant
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Piaskowa 14 m. 1
Karalność niekarany

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w politechnice, gdzie do 1939 roku byłem zatrudniony w Instytucie Aerodynamicznym. Do 19 sierpnia 1944 roku politechnika znajdowała się w rękach powstańców. Niemcy atakowali nas przede wszystkim od strony al. Niepodległości. 19 sierpnia około godz. czwartej rano Niemcy przypuścili silny atak od strony al. Niepodległości i szpitala przy ul. 6 Sierpnia. W krótkim czasie zajęli technologię, elektrotechnikę, aerodynamikę, budynek mieszkalny od ul. Nowowiejskiej i gmach fizyki. Posterunki powstańcze z tych budynków wycofały się do kotłowni starego gmachu chemii i do gmachu głównego. Z kotłowni koło południa musieliśmy się wycofać pod silnym naporem niemieckich żołnierzy do głównego gmachu. Stąd zaczęliśmy ewakuację rannych, personelu sanitarnego i pracowników politechniki przekopem do domu nr 10 przy ul. Noakowskiego. Wieczorem tego dnia (19 sierpnia), wycofaliśmy się wszyscy przekopem na ul. Noakowskiego. Ze starego gmachu chemii ostatnie posterunki powstańcze wycofały się gdzieś około godz. dziesiątej wieczorem. Walkę powstańczą uniemożliwił jeszcze silny ostrzał artyleryjski od strony Pola Mokotowskiego. Wieczorem na teren politechniki wjechały „tygrysy”. Dalsza obrona była niemożliwa, dlatego musiano się wycofać. Z ul. Noakowskiego robiliśmy jeszcze parę wypadów na teren politechniki, w tym jeden poważniejszy. Jednak odbić jej nie mogliśmy ze względu na brak broni.

Pod koniec, czy może w połowie września całe nasze zgrupowanie „Golski” zostało przesunięte z pierwszej linii frontu na ul. Wilczą, róg Emilii Plater. Tu pozostałem do 5 października. Tego dnia Niemcy poprowadzili nas do Kraftparku przy al. Niepodległości. Tu złożyliśmy broń. Następnie pod eskortą Wehrmachtu zostaliśmy poprowadzeni Filtrową, Grójecką, do Wolskiej, Wolską na Ożarów do fabryki kabli.

Po powrocie do Warszawy w listopadzie 1946 roku dowiedziałem się od obu Zielińskich, pracownic politechniki, że ich mężowie, Grzelak – woźny zakładu aerodynamicznego i jeszcze jacyś trzej cywile, których nie znałem, zostali rozstrzelani w Kraftparku. Mężczyźni ci byli wzięci z gmachu aerodynamiki, który Niemcy na terenie politechniki pierwszy zajęli. Kobiety wzięte z nimi z tego gmachu zostały z Kraftparku skierowane na Pruszków. Więcej egzekucji na terenie politechniki nie było. Zginęło wiele osób, ale w czasie akcji.

Na tym protokół zakończono i odczytano.