JAN PREJC

Strz. Jan Prejc, 33 lata, rzeźnik, kawaler; rzeźnia polowa nr 101.

We wrześniu 1939 r. brałem udział w obronie Lwowa, służąc w 5 Pułku [Piechoty] Legionów. Po złożeniu broni udałem się w drogę do domu. W Kowlu zostałem przez Sowietów zatrzymany i odtransportowany do Szep[i]etówki. Cztery dni jechałem w zamkniętych wagonach. Żadnego pożywienia nam nie dostarczano. Dopiero po przybyciu na miejsce otrzymaliśmy po pół bochenka chleba. W Szep[i]etówce trzymano nas osiem dni, karmiąc nas raz na dzień zupą lub kawałkiem chleba. Z głodu zmarło tutaj 80 żołnierzy wziętych wraz ze mną do niewoli.

Z Szep[i]etówki poprowadzono nas pieszo pod eskortą do Żytynia, gdzie pracowałem dwa miesiące przy kopaniu rowów przy szosie. Wydawano nam raz dziennie zupę i 200 g chleba.

Z Żytynia wywieziono mnie do Równego, do obozu, gdzie pracowałem przy wyładowywaniu kamienia i przy budowie szosy do końca 1940 r. Żywność bardzo licha, składająca się z zupy jęczmiennej, którą podawano dwa razy dziennie i z chleba – od 400 do 600 g, zależnie od wyrobionej normy.

Z początkiem 1941 r. przewieziony do Płoskirowa, pracowałem tam dwa miesiące przy wyładowywaniu kamienia. W marcu 1941 r. złamałem nogę wskutek tego, że bojec pchnął mnie z brzegu piaszczystego wykopu. Trzy miesiące leżałem w szpitalu w Płoskirowie z nogą w gipsie. Opieka lekarska była możliwa. Wikt wystarczający.

W czasie pobytu w obozie nie zmieniano nam zupełnie bielizny, mundury były zupełnie zniszczone. Wszy mnóstwo. Kąpiel urządzano raz na dwa miesiące.

[Nieczytelne] do Jarmoliniec, jako niezdolny do pracy nie wychodziłem.

[Nieczytelne] wojny niemiecko-bolszewickiej pędzili nas cały miesiąc pieszo, później załadowali nas do pociągu i zawieźli do Starobielska. W otwartych wagonach (lorach) jechaliśmy 20 dni. Raz na dzień dostawaliśmy ciepłą strawę (zupę) albo kawałek chleba.

W czasie marszu z Jarmoliniec eskortujący nas żołnierze sowieccy dobili ok. dziesięciu polskich jeńców, którzy z osłabienia i wycieńczenia nie mogli nadążyć.

Po ogłoszeniu amnestii 24 sierpnia 1941 r. w Starobielsku wstąpiłem do formującej się armii polskiej i wyjechałem do Tocka [Tockoje].