TEODOR PŁONKA

St. sierż. Teodor Płonka, rocznik 1894, żołnierz zawodowy.

19 września 1939 r. zostałem zabrany do niewoli sowieckiej w Sarnkach Dolnych, pow. Rohatyn, skąd zaprowadzono nas do Żytynia, pow. Równe, do koszar Korpusu Ochrony Pogranicza „Żytyń” i tam przebywałem do marca 1940 r.

Żywiono nas dość możliwie, jednak pod względem higieny było strasznie, gdyż umieszczono nas w magazynach Korpusu Ochrony Pogranicza, do których lała się woda, a spaliśmy na ziemi jeden obok drugiego. Dokuczały nam wszy, ponieważ nie było w czym prać bielizny. Wyganiano nas na roboty w niedziele i święta obdartych i prawie bosych, podczas mrozów, które dochodziły do 22 stopni. Za pracę nie płacono wcale.

W marcu 1940 r. przeniesiono mnie do obozu Antopol, gdzie pracowałem przy budowie drogi Równe–Hoszcza. Tutaj warunki były możliwe, tak pod względem wyżywienia, jak i higieny, jednak wypędzano do pracy wszystkich, nawet i chorych.

W lipcu 1940 r. zostałem odwieziony do Świętosławia, pow. Skole, do pracy w kamieniołomach. Tutaj praca była bardzo ciężka i niebezpieczna, żywiono nas według wypracowanych norm ustalonych przez Sowietów.

Chcąc zarobić na 600 g chleba i drugi kocioł trzeba było pracować bardzo ciężko i bez wypoczynku. Praca trwała bez przerwy cały dzień na trzy zmiany po osiem godzin, również w niedziele i święta.

23 czerwca 1941 r. o 11.30 wymaszerowaliśmy całym obozem ze Świętosławia do stacji kolejowej Dolina, gdzie załadowano nas do wagonów towarowych po 70 ludzi na wagon, i w zamkniętych jechaliśmy przez 26 dni do Starobielska.

Podczas podróży karmiono nas: dziennie jeden bochenek chleba i trzy czwarte wiadra zupy na 70 ludzi. Czasami dawano po cztery kostki cukru lub suszone śledzie. Dawało się odczuć wielki brak wody, której nie chciano nam dostarczyć, mimo że była na stacjach kolejowych, a gdy proszono o nią, odpowiadano nam: Ja wam dam bolszoj kulomiot, a wody nie. Podczas podróży w wagonach nie mieliśmy żadnej opieki lekarskiej.

Po przyjeździe do Starobielska wyładowano nas w stanie zupełnego wyczerpania i zaprowadzono nas do obozu jeńców. Tam zastała mnie amnestia, dzięki której zaciągnąłem się w sierpniu 1941 r. do tworzącej się armii polskiej.