Zdzisław Kopciński
kl. V
[Publiczna] Szkoła [Powszechna] w Aleksandrowie
pow. Iłża
Ludność okoliczna, obawiając się, że Niemcy zbliżają się na wschód, zaczęła zabierać inwentarz, dzieci i wyruszać w dalsze wędrówki. Niektórzy już zwątpili [i uwierzyli w to], że nie będzie na świecie takiej siły, która by mogła pokonać tak wielką armię. W dalszym ciągu okazało się, że Niemcy byli wielkimi barbarzyńcami [i] zaczęli budować więzienia. Z najlepszych ludzi robili zakładników, nie mieli litości nawet nad matkami i dziećmi. Każdy wzdychał po cichu do Boga i prosił [Go], żeby zabrał tego strasznego potwora, który zagrażał naszemu życiu. Smutny to był obraz i żałosny, gdy [trzeba] było patrzeć na te morderstwa, które przewinęły się wśród Polaków. W niedzielną noc słychać było huki i brzmienie armat, a właśnie w tym czasie zbliżał się front nadwiślański. Nikt nie miał nadziei, [że] przeżyje tę wojnę.
O czym mówią zbiorowe mogiły?
Mściwi hitlerowcy zjeżdżali do wsi, niszczyli, palili, a niewinnych mieszkańców zabijali [i] zagrzebywali w jednym dole. Polacy widzieli, że Niemcy źle postępują. Zaczęli się organizować i przeszkadzać [w niemieckich] napaściach. Wiele zginęło młodzieży i bohaterów, którzy walczyli dla dobra Ojczyzny. A szczególnie najwięcej ludzi poświęciło życie w Warszawie, kiedy wszyscy chwycili za broń i rzucili się na okupanta. Tymczasem Niemcy zwyciężyli, bo byli przygotowani, i zamienili stolicę w gruzy i zgliszcza. Najgorzej ludziom dali się we znaki, gdy nadszedł front nadwiślański. Wtenczas zaczęli ludzi wysiedlać i mordować, zostawiać po sobie tylko pustynię.
Chwila dla mnie najbardziej pamiętna z czasów okupacji
Najsmutniejszy był moment, gdy przyszli Niemcy [i] kazali za 15 min być na ulicy. Cóż można było wziąć w tym czasie, oczywiście nic. Nikt nie był pewny, że jeszcze zastanie [kiedyś] ten [swój] ukochany dom niespalony. Mężczyźni nie mogli się pokazywać [na ulicy], bo Niemcy zabierali do [kopania] okopów.