STANISŁAW ZALEWSKI

Warszawa, 15 marca 1949 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań i o obowiązku mówienia prawdy świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Stanisław Zbigniew Zalewski
Data i miejsce urodzenia 28 stycznia 1911 r. w Warszawie
Imiona rodziców Bronisław i Henryka z Wasilewskich
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie wieczorowa szkoła zawodowa, 1-roczny kurs
Zawód mechanik
Zawód ojca mechanik kolejowy
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Olesińska 9 m. 9
Karalność niekarany

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu przy Olesińskiej 9 w Warszawie. Ulicę tę 1 sierpnia 1944 roku opanowali powstańcy. 2 sierpnia w godzinach rannych przybyło do naszego domu kilku żołnierzy niemieckich. Powstańców w tym czasie w naszym domu nie było. Żołnierze weszli do mieszkania Sobolewskich na parterze i – widząc siedzących kilku mężczyzn – bez powodu postrzelili trzech mężczyzn i sześcioletnie dziecko. Podpalili w naszym domu sklep na parterze i poszli.

4 sierpnia około godziny siedemnastej, dokładnie nie pamiętam, z ul. Puławskiej przybył na Olesińską oddział niemiecki, który obstawił ulicę. Widziałem z okna na piętrze, jak żołnierze niemieccy wyprowadzili ludność cywilną z domu nr 8, kierując ją do domu nr 5. Następnie żołnierze niemieccy wpadli do naszego domu i kazali wszystkim obecnym wychodzić. Z naszego domu wyszła grupa około 50 osób, w tym byli i ranni. Zaprowadzono nas pod nr 9, kazano zejść do piwnicy. Znalazłem się w piwnicy z prawej strony wejścia. Przez okienko w suterenie widziałem, jak żołnierze niemieccy wyprowadzali ludność z domu nr 10, kierując także do piwnic domu nr 5. Widziałem wtedy, iż z tego domu szła stara kobieta, niosąc na ręku trzydniowe dziecko, a obok szła, chwiejąc się, młoda matka. Robiło się w piwnicy coraz ciaśniej, przyprowadzano nowe grupy, dokładnie nie wiem skąd.

Ile osób było, nie umiem określić, jednakże dom ten jest jednym z największych na ul. Olesińskiej, piwnice miał obszerne.

W piwnicy było bardzo duszno. W pewnej chwili Niemcy wrzucili kilka granatów. Zrobiło się zamieszanie, tłok. Razem z Perkowskimi, mieszkańcami Olesińskiej nr 10 i kilku innymi mieszkańcami domów nr 10 i 13, zaczęliśmy się przedzierać do okna przy ścianie bocznej. Idąc, deptaliśmy po leżących zwłokach i rannych. Przeszliśmy przez piwnicę domu nr 7, gdzie było tylko kilka osób. Przedostaliśmy się do naszego domu nr 9. Uciekając, słyszałem strzały. Później dowiedziałem się, że ludzie uciekali na podwórze, gdzie żołnierze niemieccy do nich strzelali.

Z naszego domu zginęło tam około dziesięciu osób. Ile osób zginęło pod numerem 5, nie wiem.

Pozostałem w domu pod nr 9 do zmroku i widziałem, że na Olesińskiej paliły się domy, a mianowicie numery 7, 4, 6, 8, 10 i 12. Dom nr 9 nie był podpalony. O zmroku uciekłem na Wierzbno.

Na tym protokół zakończono i odczytano.