STEFAN WOJTCZAK

Warszawa, 18 października 1949 r. Sędzia Irena Skonieczna, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchała niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Stefan Wojtczak
Data i miejsce urodzenia 20 września 1909 r., Warszawa
Imiona rodziców Józef i Marianna z d. Pszczółkowska
Zawód ojca robotnik
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie 3 klasy szkoły powszechnej
Zawód palacz
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Kawęczyńska 45 m. 28

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie przy pracy na terenie sejmu przy ul. Wiejskiej 4. Dnia 2 sierpnia 1944 roku dwóch SS-manów przyprowadziło dwóch mężczyzn na podwórze sejmu. Przy olbrzymim drzewie stojącym na podwórku zaczęli ich bić. Następnie poprowadzili ich na drugie podwórko i tam pod ścianą zostali obaj rozstrzelani przez SS-mana Matyjasa, oficera tzw. starszej szkoły. Matyjas był oficerem (nie pamiętam rangi) 22 batalionu SS, który przyszedł na teren sejmu z getta przed samym powstaniem.

Po kilku dniach widziałem także, jak Niemcy przyprowadzili znów z miasta dziewięciu mężczyzn. Zamknęli ich w piwnicy pod Sejmem i trzymali tam do wieczora. Wieczorem Matyjas kazał wyprowadzić ich pod drzewa na drugim podwórku i tu wszystkich rozstrzelał. Ciała zabitych leżały do 3.30 rano dnia następnego. Wtedy Matyjas obudził nas, pracowników fizycznych sejmu, i kazał pochować ciała. Uprzednio musieliśmy zwłoki zrewidować i wyjąć wszystkie dokumenty, które Niemcy spalili.

Na terenie Sejmu znajdowało się około 300 mężczyzn wziętych z okolicznych domów. Niemcy trzymali ich na parterze w stolarni, której okna wychodziły na drugie podwórze. Mężczyźni ci nie mogli się poruszać w ogóle po terenie. Byli używani do ciężkich robót poza sejmem, jak na przykład do budowania barykad. Wielu z nich przy robotach tych ginęło. Mężczyźni zakładnicy musieli także chować zmarłych, tak Polaków, jak i Niemców, na terenie sejmu.

Pewnego razu Matyjas rozstrzelał żonę elektryka, który pracował w sejmie, a przed samym powstaniem uciekł. Kobietę tę przez kilka dni trzymali Niemcy w piwnicy, bili ją, chcąc z niej wydobyć miejsce ukrycia męża. Zwłoki jej chowało dwóch zakładników. Matyjas kazał ciągnąć ciało zabitej do grobu za nogi.

Pod koniec powstania, tak gdzieś pod koniec września, Niemcy zaczęli wywozić mężczyzn zakładników do Pruszkowa.

Ja wraz z innymi pracownikami, a więc z pomocnikiem ogrodnika Henrykiem Kleczkowskim, palaczem Romanem Kulińskim, Gołębiowskim, będącym zakładnikiem, a przydzielonym nam do pomocy (adresów ich nie znam) pozostałem w sejmie do chwili, kiedy SS-mani go opuszczali, a więc gdzieś do listopada. Razem z nimi wyjechałem samochodami do Grodziska.

Z innych zbrodni niemieckich widziałem raz na ul. Agrykola, gdzie jeździłem po wodę, jak jeden z Niemców zbił i rozstrzelał Polaka, który nie mógł dłużej nieść ciężkiego łóżka z trupem niemieckim. Łóżko było załadowane trzema materacami, na których spoczywały zwłoki przykryte pierzyną. Niosło je czterech Polaków, ten jednak był wzrostem niedopasowany, był za wysoki i cały ciężar łóżka spoczywał na nim.

Na tym protokół zakończono i odczytano.