ALEKSANDER DENISOW

Warszawa, 11 listopada 1950 r. Aplikantka sądowa Irena Skonieczna, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchała niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Aleksander Denisow
Data i miejsce urodzenia 15 lutego 1901 r. w Priticzow (Rosja)
Imiona rodziców Szymon i Awdotia z d. Romanow
Zawód ojca robotnik
Przynależność państwowa i narodowość polska, rosyjska
Wyznanie prawosławne
Wykształcenie umie pisać i czytać
Zawód robotnik
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Solec 59 m. 3
Karalność niekarany

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu przy ul. Solec 35, gdzie przebywałem do połowy września 1944 roku, czyli do chwili, kiedy Niemcy zajęli nasz dom. Dnia tego, w czasie walki na podwórzu naszego domu, przedostaliśmy się pod kulami do sąsiedniego domu przy ul. Idźkowskiego 4. Tutaj po paru godzinach Niemcy zaczęli znów atakować. Kazali wszystkim opuszczać piwnice, grożąc, że jeżeli nie posłuchamy rozkazu, wrzucą granaty.

Ludność zaczęła wychodzić. Do pierwszych wychodzących Niemcy strzelali, tak do kobiet, jak i do mężczyzn. Później kazali nam kierować się do szkoły przy ul. Zagórnej 9. Szliśmy podczas nieustającego ognia walki, gdyż Niemcy z nieparzystej strony ul. Idźkowskiego strzelali nadal do wycofujących się berlingowców. Prócz tego strzelali do wszystkich, którzy usiłowali uciekać w stronę Wisły. Ulica Idźkowskiego w krótkim czasie zasłana była zwłokami.

W szkole Niemcy oddzielili kobiety od mężczyzn. Kobiety zostały wyprowadzone do Pruszkowa, mężczyźni zatrzymani do robót. Około tygodnia przebywałem w szkole przy ul. Wrońskiego. Stąd brali nas do zbierania nad Wisłą zabitych Niemców, których zanosiliśmy do ogrodu sejmowego na ul. Wiejską, gdzie byli chowani. Następnie byłem wzięty do obozu na ul. Litewskiej. Stąd wyprowadzali nas grupami do grzebania zwłok na całym terenie nadwiślańskim.

Byłem wówczas też na ulicy Idźkowskiego. Wielu tu leżało zabitych, jednak nie mogę określić liczby. Kazano nam wykopać dwa doły, do których wrzuciliśmy zwłoki. Był także jeden dół wykopany przy szkole na podwórku przy ul. Zagórnej, jednak ja go nie kopałem. Wiem, że na tym terenie przeprowadzał ekshumację PCK. Oni powinni wiedzieć, ile osób znajdowało się w dołach.

Na tym protokół zakończono i odczytano.