KAROL OLSZOWSKI

Warszawa, 14 października 1949 r. Mgr Irena Skonieczna, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchała niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Karol Olszowski
Data i miejsce urodzenia 15 czerwca 1877 r., Niewiadów
Imiona rodziców Władysław i Karolina z Zabłockich
Zawód ojca rolnik
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie wyższe
Zawód ekonomista
Miejsce zamieszkania Podkowa Leśna Wsch., ul. Brzozowa 1
Karalność niekarany

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu moim przy ul. Górnośląskiej 22. Teren ten aż do Al. Ujazdowskich i pl. Trzech Krzyży zajęty był przez Niemców. 2 sierpnia 1944 roku, mogę się mylić o kilka dni, został spalony pierwszy dom na tym terenie, przy ul. Wiejskiej 2, róg ul. Piusa XI. Wszyscy mieszkańcy tego domu, może z wyjątkiem jednej czy dwóch osób, zostali uprzednio wymordowani. Słyszałem później, że w ten sposób Niemcy zemścili się za to, że z domu tego padł strzał do żandarma stojącego przy hotelu sejmowym.

W domu moim przebywałem do 7 sierpnia. W tym okresie odbywały się w nim bardzo często rewizje. Jeżeli przeprowadzali je sami żołnierze niemieccy, bez oficera, działy się rzeczy straszne. Gwałcili kobiety, rabowali wszystko, co przedstawiało jakąś wartość.

Ponieważ okna mojego mieszkania wychodziły na ulicę, byłem świadkiem ewakuacji Szpitala Ujazdowskiego. Daty ewakuacji dziś już nie pamiętam. W każdym razie odbyła się ona między drugim a piątym dniem powstania.

Był to okrutny widok. Od rana do wieczora szedł korowód sióstr sanitarnych i lżej rannych niosących łóżka z ciężko rannymi. Niemcy przez cały czas przyspieszali tę ewakuację. Szpital został podpalony.

7 sierpnia 1944 roku na teren naszego domu weszli Niemcy i rozkazali wszystkim wyjść z domu. Pozwolili zabrać ze sobą tylko małą walizeczkę. Mężczyzn poprowadzili do sejmu, kobietom rozkazali iść na dół, do Czerniakowskiej.

W liczbie około 120 mężczyzn zostaliśmy ulokowani w korytarzu łączącym Sejm z Senatem. Pod korytarzem znajdowało się jeszcze 30 – 40 mężczyzn, ulokowanych w dwóch pokojach. W sejmie przebywali mężczyźni z ulic: Wiejska (domów w pobliżu Sejmu stojących), Matejki, Piusa XI (domów tylko do Al. Ujazdowskich) i Górnośląska do domu akademickiego.

Młodzi mężczyźni, mniej więcej do lat 40, używani byli do ciężkich i niebezpiecznych robót, jak budowanie barykad. Codziennie z grupy wychodzącej na roboty kilku zostawało zabitych, a wielu rannych. Zabitych chowali Polacy na tyłach ogrodu sejmowego. Mężczyźni trzymani w Sejmie musieli chować także i Niemców zabitych. Mężczyźni starsi tylko dwa razy dziennie wychodzili na 15 minut ze swego pomieszczenia. Spanie w sejmie wyglądało w ten sposób, że mieliśmy porozkładane na ziemi druciane siatki z łóżek. Ponieważ teren ten był zupełnie oddzielony od reszty placówek niemieckich, więc istniała obawa, że zabraknie żywności dla tylu ludzi.

Od około 20 sierpnia byliśmy grupami po mniej więcej 15 osób odsyłani do Pruszkowa. Ja wyjechałem w jednej z pierwszych grup, zdaje się, że w trzeciej.

Na tym protokół zakończono i odczytano.