PAWEŁ BRANNY

Warszawa, 11 marca 1947 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Warszawie Halina Wereńko przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Paweł Branny
Imiona rodziców Jan i Ewa
Data urodzenia 13 maja 1888 r.
Wykształcenie dyplomowany inżynier dróg i mostów
Wyznanie rzymskokatolickie
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Gimnastyczna 3
Narodowość i przynależność państwowa polska
Zajęcie Naczelnik Wydziału Inspekcji

Jako mieszkaniec fortu mokotowskiego położonego u zbiegu ul. Racławickiej i Wołoskiej zetknąłem się z gen. Doerflerem, ówczesnym komendantem lotniska na Okęciu (Lufthafenkommando Warschau) z tej okazji, że dwa czy trzy razy urządził dla cywilnych mieszkańców fortu pokaz obrony przeciwlotniczej. Pokazy te odbyły się w maju i czerwcu 1944 roku. Szczególną uwagę zwracał na sposób gaszenia zapalających bomb fosforowych. W czasie powstania warszawskiego przybyłem na teren fortu dopiero 6 sierpnia wieczorem, przy czym Doerfler pozwolił mi zobaczyć się z rodziną przebywającą jeszcze w mieszkaniu, dając uzbrojonemu żołnierzowi polecenie odprowadzenia mnie do mojego mieszkania.

7 sierpnia 1944 roku kazano mojej rodzinie i mnie, podobnie jak uprzednio wszystkim mieszkańcom, udać się do lochów fortecznych. Po 48 godzinach na skutek próśb kobiet i dzieci w obawie wybuchu epidemii Doerfler pozwolił kobietom i dzieciom powrócić do mieszkań, mężczyźni natomiast w ilości około stu zostali pomieszczeni w specjalnym baraku zbudowanym w obrębie fos fortecznych jeszcze przed powstaniem. Blisko 20 mężczyzn z tej grupy w wieku poniżej 55 lat pod kierownictwem adwokata Dobrowolskiego jeździło autem ciężarowym do Rakowca do ładowania sprzętu wojskowego na wagony kolejowe. Inni kopali kartofle i zwozili inne jarzyny dla żołnierzy i ludności cywilnej. W stosunku do mnie, jak i do innych osób cywilnych, zachowywał się Doerfler poprawnie, w przeciwieństwie do volksdeutschki Grabarzowej, z którą Doerfler się nie liczył.

O tym, że w odwecie za akcję powstańców w domu, w którym mieścił się sklep Marii Konarskiej przy ul. Balonowej, róg Racławickiej, zostali zamordowani mieszkańcy, dowiedziałem się od żołnierzy po powrocie do fortu.

Słyszałem, iż sposób wyrzucania ludności cywilnej z mieszkań do lochów fortu w dniu 1 sierpnia nie był brutalny, mogły zdarzyć się natomiast wypadki indywidualnego brutalnego zachowania się żołnierzy w wypadku oporu czy popłochu mieszkańców poszczególnych domów.

Aby Doerfler jako komendant fortu miał na jego terenie zorganizowany sąd polowy i żeby złapani przypadkowo i przyprowadzeni do fortu mężczyźni byli przesłuchiwani, nic o tym nie słyszałem ani też o tym nie mówiono w lochach fortu.

14 sierpnia 1944 roku Doerfler wyjechał z kilku oficerami – jak mówił – do Kutna. Następcą jego został podpułkownik Schutzle, który wobec Polaków kurs zaostrzył i 20 sierpnia wydał rozkaz – powołując się na polecenie idące od władz wyższych – ewakuacji całej ludności cywilnej do obozu przejściowego w Pruszkowie, pozostawiając na miejscu niejakiego Ranieckiego oraz służbę męską do obsługi pompy czyszczącej tzw. szambo oraz żeński [personel] w kuchni oficerskiej.

Na tym protokół zakończono i odczytano.